Bogusław Piątek „Kalif”
Bogusław Piątek, urodzony w 1927 roku, miejsce urodzenia Warszawa. Ale od urodzenia, może nie od urodzenia, prawie od urodzenia, bo rok po moim urodzeniu rodzice przenieśli się do Legionowa. Tutaj pobudowali… Ojciec mój był kolejarzem na kolei, elektryfikował linie, no i zbudował tutaj dom. Oczywiście to była działka jeszcze zalesiona. Pobudował dom i w tym domu jeszcze siostra mieszka do tej pory.
- Pan mieszkał właściwie w Legionowie od urodzenia?
Tak. Moje życie tutaj było związane z Legionowem prawie od urodzenia, bo jak miałem dwa lata czy rok, to już byłem tu.
- Proszę powiedzieć, kim pan był w czasie Powstania? Tak króciutko na początek.
[…] W czasie Powstania byłem harcerzem „Szarych Szeregów”.
- Na początek poproszę, żeby opowiedział pan o latach przedwojennych, o swoim dzieciństwie.
Króciutko. Tak jak już powiedziałem, zacząłem chodzić do szkoły numer 1 w Legionowie, na terenie starych koszar. Był tam pawilon carski, w tej chwili jest na tym terenie „Biedronka”. Tam była szkoła numer 1 pod kierownictwem dyrektora Parola – właśnie kierownik całej szkoły, dyrektor Parol. Chodziłem tam do skończenia szkoły podstawowej. Już w 1939 roku miałem zdawać do Lisa-Kuli, nawet złożyłem papiery, już wszystko było przygotowane – wojna wybuchła.
- Wybuchła wojna, a jeszcze…
Wojna i sprawa się rypła, że tak powiem. Niestety padła.
- Jeszcze zanim przejdziemy do wojny, to chciałam zapytać, w jakiej rodzinie się pan wychował?
W rodzinie?
- Tak. Kim byli pana rodzice?
Moja matka była krawcową, a ojciec, tak jak już powiedziałem, był kolejarzem, ale nie kolejarzem takim, który konduktorem był, tylko pracownikiem umysłowym na kolei. Po szkole Wawelberga, więc właściwie inżynierem był, i działał na terenie Warszawy, działał w elektryfikacji kolei podmiejskiej. Znaczy najpierw elektryfikował odcinek do Otwocka, działał przy tym, a później zaczął, ale to już były początki elektryfikacji, na naszej [trasie]. Ale to wojna przerwała i tą sprawę nie udało im się [doprowadzić] do końca. W czasie wojny i w czasie działania hitlerowskich, powiedzmy, najeźdźców, to żeśmy byli w Legionowie. Oczywiście miałem wtedy szesnaście lat. To był taki okres.
Miałem siostrę. Ona w tej chwili… Była pięć lat ode mnie młodsza czy sześć i ona w tej chwili mieszka w domu, który ojciec wybudował. Ten dom jest jako zabytek, drewniany.
Reymonta 24. To jest dawna Reymonta 30, a obecnie Reymonta 24. Jest pod nazwiskiem Grabowscy, bo oni tam mieszkają. Wyszła za mąż za młodzieńca, pana Grabowskiego, i mieszkają tam z dziećmi. Tak to wyglądało moje życie.
Jak już powiedziałem, do Lisa-Kuli nie udało mi się dostać, więc zacząłem chodzić do handlówki – tej naszej szkoły, która… Dyrektorem był Siwiński. A był taki profesor tam, Paczyński, który był nauczycielem języka niemieckiego, ale równocześnie prowadził działalność… Znaczy był nauczycielem, tajnym nauczycielem historii Polski, więc on nam mówił o działalności naszych przodków, o historii, o Słowianach, o Łużyczanach na terenie obecnych Niemiec. To więc nam troszeczkę inaczej… Że on był z jednej strony, żeby zamaskować – może nie dla zamaskowania, tylko… W każdym razie był nauczycielem języka niemieckiego, a równocześnie był naszym przywódcą działalności konspiracyjnej, bo zaczął od… On był w ZWZ, Związek Walki Zbrojnej, on był takim organizatorem. Później Związek Walki Zbrojnej przekształcił się w Armię Krajową.
A w tym czasie, jak zacząłem chodzić do pierwszej czy drugiej klasy – w którym to roku dokładnie nie pamiętam – zwerbowano mnie do… Kolega Bafeltowski Ewaryst zwerbował mnie do „Szarych Szeregów”, bo oni to zorganizowali wcześniej, ale on szukał, że tak powiem, chętnych do swojego zespołu, do zastępu. Drużyna „Latochy”, Rój „Tom”, to była drużyna nasza, harcerska. Byłem w zastępie III druha Bafeltowskiego. Nas było sześciu w tym zastępie, a zastępów w drużynie chyba było z pięć, tak. Pięć zastępów męskich i chyba jeszcze były trzy zastępy żeńskie. Jaka była działalność naszych? Mieliśmy zbiórki, na których żeśmy się doszkalali. Mieliśmy instruktorów pod kątem działalności wyposażenia wojskowego, znaczy informacje, instrukcje na temat jakiejś działalności konspiracyjnej czy to zapoznanie się z bronią. Mieliśmy spotkania w terenie, gdzie żeśmy mieli nawet z krótkiej broni strzelanie. W Choszczówce, w lasach choszczówkowskich mieliśmy takie spotkania kilka razy. A poza tym, no cóż, jakieś informacje czy szkolenie samarytańskie. Mieliśmy jakieś spotkania historyczne.
- W tej formacji byli nauczyciele też na przykład?
Byli instruktorzy Wojska Polskiego, którzy nas pewnych rzeczy uczyli. Mieliśmy też i spotkania towarzyskie. Czasami żeśmy się spotykali z koleżankami, z druhnami – mieliśmy rodzaj harcerskich ognisk. W mieszkaniach, ale to było coś w rodzaju takich ognisk harcerskich. Z działalności na terenie Legionowa to co sobie jeszcze przypominam? Żeśmy dostali instrukcję, żeby zadziałać coś przeciwko takiemu domowi publicznemu. Było to na Batorego, na początku, przy samej Szosie Warszawskiej – tam był taki dom.
- W którym to było roku mniej więcej?
W którym to było roku? To był gdzieś drugi rok okupacji, gdzieś 1941–1942 rok. Myśmy we czterech chyba, ja, kolega Spletsteser, kolega chyba Kulesza, jeszcze był Glein, który już nie był z nami, ale był z moich bliskich kolegów. Myśmy poszli z kamieniami, nie mieliśmy innych możliwości, poszliśmy na komendę. Rzuciliśmy na pierwszym piętrze kamienie, wybiliśmy szybę we trzech czy w czterech oknach – taka działalność. Kogoś pokaleczyło, tak później nam opowiadali niektórzy. Żeśmy schowali się pod ścianę, a oni puścili serię z karabinu maszynowego czy z pepeszy, czy nie z pepeszy – z karabinu maszynowego. Gdyby człowiek nie miał szczęścia, to by go utłukli, ale akurat myśmy tak stanęli pod tym, no i później żeśmy dali dyla, ale wróciliśmy. Tak że to żeśmy się jakoś uratowali.
- Gdzie odbywały się zbiórki?
Zbiórki odbywały się na Batorego 21, w domu – to nie był dom mieszkalny Bafeltowskiego, ale w każdym razie to było mieszkanie, które on użyczył nam, że tak powiem. Dom Bafeltowskich. Znaczy nasz druh zastępowy, który zorganizował ten zastęp, organizował zbiórki.
- Składał pan jakąś przysięgę, przyrzeczenie harcerskie?
Tak, tak. Oczywiście, przyrzeczenie harcerskie dostawaliśmy. To było normalnie, harcerstwo takie, tylko że to było harcerstwo konspiracyjne. To był więc okres tej działalności.
- Wiem, że właściwie w ramach małego sabotażu namalował pan w barwach biało-czerwonych znak Polski Walczącej.
Tak, tak. Na transformatorze, który jest w tej chwili na rynku, żeśmy powiedzieli: „Musimy tam napisać”. Mając trochę zdolności rysowania, powiedzieli: „To ty to namalujesz”. Było nas trzech czy czterech, to takie czujki powystawiali, jeden z jednej strony, drugi z drugiej: „Żeby na wszelki wypadek, jak będzie ktoś tego, to dam ci gwizd, dam ci znać”. Namalowałem to wszystko, wielkości chyba metrowej, taki napis PW, a nawet więcej jak metrowej, z półtora metra – Polska Walcząca. Namalowałem to na kolor biało-czerwony. Później na następny dzień… Aha, moja matka miała w tym czasie sklep na rynku i później patrzyłem, jak tam Niemcy podchodzili, jak to wszystko, jak ci ludzie zaglądali – jak to wszystko było zainteresowane. Ale zaraz Niemcy przyjechali, nakazali naszym zaraz to zamalować. Na drugi dzień czy na trzeci dzień to było zamalowane. Tak że tylko, niestety… To długo nie trwało. Nawet nie zdążyliśmy zdjęć zrobić. Takie to były działalności.
- Chciałam jeszcze zapytać, z czego w czasie okupacji się państwo utrzymywaliście?
Matka prowadziła sklep z jakimś ubiorem, damskimi sukieneczkami, jakimiś ciuszkami – coś takiego. Był taki sklep w domu Górskiego, to w tej chwili nieważne, już go nie ma w tej chwili.
A tata na kolei pracował, był kolejarzem.
- Jakie były warunki życiowe w czasie okupacji, ale jeszcze przed Powstaniem? Doznał pan głodu?
W czasie okupacji to żeśmy mieli w domu warunki… Cóż więcej. Ojciec zmarł w 1940 roku, bo będąc na kolei w biurze kolejowym, został przeniesiony czy wykwaterowany, to znaczy było to przeniesienie z jego biura na tereny wschodnie. Oni przypuszczali, że Rosjanie też z tamtej strony uderzą. Jak ich przenieśli na tamte tereny, a później tamci z tamtej strony zaczęli…
Tak. Nie miał co ze sobą zrobić i zaczął wracać piechotą do domu. Akurat były deszcze, to był październik, to już była jesień czy prawie zima, bo już śniegi padały. Dostał zapalenia płuc i zmarł, i zmarł na zapalenie płuc, niestety. Tak się skończyła, powiedzmy, jego działalność. A później się myśmy… Nie było innych warunków, matka coś musiała robić i prowadziła sklepik.
- Pan jej przy tym pomagał?
Tak, tak, pomagałem jej. W tym sklepiku, powiedzmy, też zastępowałem, jak mama potrzebowała coś kupić czy coś załatwić – byłem jej pomocnikiem na bieżąco.
A siostra była… Ona w domu była. W niedziele mogła… Ona była osiem lat młodsza ode mnie.
Tyle co w domu, coś pomagała w domu, ale w sklepie to raczej nie. Tak to było, jeżeli chodzi o naszą działalność okupacyjną. Jeszcze dodam, że w czasie okupacji to równocześnie jak byłem… Działalność „Szarych Szeregów” w czasie okupacji hitlerowskiej żeśmy prowadzili cały czas. Żeśmy pisali na ścianach różne hasła. A poza tym to było w czasie oku… Nie, to w czasie okupacji komunistycznej, a w czasie hitlerowskiej to myśmy robili wypady, tak jak na dom publiczny, jakieś napisy na ścianach, później jeszcze jak… To było tak. Później przyszło tak zwane wyzwolenie, prawda?
- A to jeszcze do tego przejdę. Chciałam zapytać, z kim się pan przyjaźnił w okresie działalności harcerskiej?
Przede wszystkim mieliśmy kolegów z naszego zastępu.
- Rozumiem, że obracał się pan ogólnie w tym kręgu harcerskim?
Tak, tak. W harcerstwie to mieliśmy sześciu kolegów, z którymi się żeśmy prawie na co dzień spotykali. W każdym razie raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie mieliśmy zbiórki, na których żeśmy omawiali wszystkie różne sprawy związane z jakimś instruktarzem, dotyczącym działalności bojowej, wojskowej, samarytańskiej, no i takie tam inne, związane z pomocą dla ewentualnych pokrzywdzonych. To żeśmy to mieli w swoich działaniach.
- Czy ktoś z bliskich też działał w konspiracji?
Ktoś z bliskich? Nie, no bo tutaj nie miałem (poza siostrą) w Legionowie żadnej rodziny. Cóż więcej tutaj można… W Warszawie to miałem swoich, powiedzmy, jakichś znajomych bliskich – miałem brata ciotecznego – ale to w Warszawie, tutaj nie.
- Czy w pana otoczeniu mówiło się o oznakach nadchodzącego Powstania?
Oczywiście, że mówiło się, chociaż na ten temat trudno było rozmawiać, bo nikt nie wiedział, co może nastąpić. To Powstanie to też… Wszystkie działania na naszych zbiórkach to były jakimś przygotowawczym elementem do Powstania, ale kiedy i jak będzie Powstanie, tego się nie… na ten temat się nie mówiło. To wyskoczyło w pewnym sensie nagle.
- Gdzie zastał pana wybuch Powstania?
Wybuch Powstania zastał mnie w Legionowie, powiedziałem, w tym mieszkaniu, gdzie mieszkałem. Z tym że żeśmy… Powiedzmy, wezwali nas na zbiórkę, na specjalną zbiórkę, no i ci starsi koledzy, którzy powiedzieli: „Wy pójdziecie”. Mówię: „Ja też? Wiecie, ale mam chorą matkę. Co mam zrobić?”. – „To ty już zostań, proszę ciebie, nie będziesz nigdzie szedł”.
- Nie walczył pan w samym Powstaniu?
Nie. Walczyć w Powstaniu nie walczyłem.
- Czy jakieś wieści dochodziły, co dzieje się w Warszawie?
Specjalnie takich wieści nie miałem osobiście, znaczy w późniejszym okresie, ale na bieżąco to nie miałem. No bo nie miałem jak. Nie było ani jakichś telefonów, ani żadnych możliwości jakiegoś połączenia.
- A Niemców jak pan zapamiętał?
Oj, Niemców jak zapamiętałem? Jako takich, powiedzmy, nieprzyjaznych żołnierzy. Byli w swoim sensie… im nakazali działać, tak jak im nakazało dowództwo. Był taki okres, że jak przychodzili tutaj, to szli ulicami, pod bronią, jak wchodzili. Później, jak był okres wychodzenia, jak już Rosjanie nachodzili, to też oni w naszym domu mieszkali i tam nas, może nie to, że maltretowali, ale żeśmy byli pod ich presją – żeśmy musieli im usługiwać, musieliśmy im pomagać. To był okres, jak oni już wychodzili, jak Rosjanie nachodzili. To okres zarówno przyjścia Niemców, jak ich odejścia, to myśmy przeżywali w naszym domu na Reymonta.
- Był pan świadkiem zbrodni wojennych popełnionych w okresie Powstania?
Świadkiem bezpośrednim nie, ale wiem, że Niemcy rozstrzelali moich znajomych z grupy żołnierzy Armii Krajowej. Gdzie? Na ulicy chyba Batorego. Jak oni się nazywali? Skleroza.
- Rozumiem, że pan nie poszedł do Powstania, bo miał chorą mamę.
Tak.
- Ale część znajomych z „Szarych Szeregów” walczyła?
Walczyła, tak. Część poszła do Warszawy, a część poszła – nie wiem – czy do Puszczy Kampinoskiej? Tak, tam byli, tam było zgrupowanie.
- Czy miał pan kontakt z przedstawicielami innych narodowości, którzy czynnie lub biernie brali udział w Powstaniu?
Nie, nie miałem.
- Jak państwo, po części jako cywile, zapatrywaliście się na tę sprawę?
Powstanie było jakimś takim zrywem patriotycznym, no więc w tym wypadku wszyscy chcieliśmy działać wspólnie. Tak że to było oczywiście działanie dla nas, wydawało nam się, bardzo potrzebne i korzystne, żeby wykazać, że my jesteśmy narodem, który chce się bronić i chce istnieć, a nie żebyśmy byli jakoś posłuszni i podlegli. Zresztą od małego byłem patriotą i zawsze chciałem Polski niepodległej, więc między innymi Powstanie to było, między innymi dla mnie, działaniem pozytywnym.
- Czy już w okresie samego Powstania doznał pan głodu?
Czy doznałem głodu? Były takie momenty, że nie jadłem może pół dnia czy dzień, ale doznać głodu jakiegoś specjalnie to nie, bo coś zawsze było w domu, jakieś zapasy. A to w piwnicach jakieś… Jak była jeszcze matka, bo później była babcia, a ja też pomagałem, to zawsze coś tam żeśmy kupowali czy mieliśmy w ogródku swoje jakieś zasoby. Babcia robiła przetwory, tak że zawsze coś było. Tak że jakiegoś takiego głodu, który miałby, powiedzmy, nas dotknąć mocno – nie zaznałem.
- A jak wyglądały noce w okresie Powstania? Bo rozumiem, że nocował pan w swoim domu?
No tak. Znaczy nie wiem, co pani mówi. Noce?
- Może byliście państwo dalej, ale czy gdzieś ten strach związany z tym, co może być, jednak się pojawiał?
Niespecjalnie, jakoś tak nie. Nie wiem, takich rzeczy nie pamiętam.
- A jak było z higieną, z odzieżą?
Z higieną, odzieżą… Jakieś zasoby odzieży to żeśmy mieli. Nie było jakiegoś, powiedzmy… Jak się ma dom, ma się jakieś pomieszczenia, w których są ubrania, no to ubrania były. Nagle się tego nie zniszczyło. Chyba że ktoś by nas okradł, ale nie było takiej sytuacji.
- Miał pan dostęp do wody bieżącej?
Tak, bo mieliśmy… Znaczy bieżąca – mieliśmy studnię kręconą, na kubeł się wybierało wodę. Była dobra woda.
- Miał pan wtedy czas wolny dla siebie? Jak go pan spędzał?
Czas wolny. Trudno mi jest powiedzieć. Właściwie nie miałem takiego czasu wolnego, gdzie bym mógł jakoś specjalnie korzystać i mieć rozrywki. Nie. Raczej czas wolny poświęcałem na pomoc w domu, spotkania z kolegami, z którymi działałem w ramach „Szarych Szeregów”. To były moje spotkania, to było moje życie.
- Uczestniczył pan wtedy w życiu religijnym?
Tak. To znaczy mieliśmy księdza, który… Był kościół na górce, do którego żeśmy chodzili. Chyba były jakieś spotkania. Było kilka razy… Przychodził do nas na zbiórki jakiś, ale nie pamiętam jego nazwiska. Był taki ksiądz.
- Miał pan dostęp do jakiejkolwiek prasy konspiracyjnej, radia?
W czasie okupacji, tak?
- Pytam właściwie o okres Powstania.
Nie, nie miałem. Jak nie byłem w Powstaniu, to nie miałem możliwości jakichś takich kontaktów – nie działałem. Taka niestety była… Moje życie akurat tak się ułożyło, że w samym Powstaniu nie działałem.
- Jakie jest pana najgorsze wspomnienie z okresu powstańczego?
Z okresu powstańczego? Może najgorsze to było już po Powstaniu. Powstańcze to specjalnie… Bo jeżeli koledzy poszli, prawda… Tylko żałowałem, że nie mogłem pójść z nimi. W domu byłem, więc nie miałem jakichś skojarzeń złych związanych z Powstaniem, bo gdybym był z nimi, może miałbym jakieś przeżycia bardziej niebezpieczne, inaczej upamiętniane. Ale niestety życie mnie tak ułożyło, że nie poszedłem tam.
- A dobre wspomnienia z tego okresu?
Dobre wspomnienia? Przykre wspomnienia, to że mi matka umarła w tym czasie. Znaczy to było…
Matka umarła później, bo Powstanie było w 1944 roku, a matka… Nie, matka umarła wcześniej, w 1941. W 1941 roku matka umarła. Już byłem później z siostrą i z babcią sam, jak było Powstanie. Nie, przepraszam. Nie, nie, nie! Przepraszam! W 1941 to ojciec umarł, matka umarła w 1951. Tak, matka umarła chyba w 1949 czy 1951 roku.
- W każdym razie już po wojnie.
To już było po wojnie, tak. To była choroba.
- A jakie wrażenie z okresu Powstania, mimo wszystko, najbardziej się utrwaliło w pana pamięci?
Z okresu Powstania?
Co mogło mi się takiego utrwalić? Z okresu Powstania to nie… Cóż, same działania, które śledziłem, o których dowiadywałem się od znajomych, od innych, to mnie to cały czas interesowało. Chciałem wiedzieć, co się dzieje i jak się dzieje.
- A wtedy już pan cały czas mieszkał w Legionowie?
W Legionowie mieszkaliśmy cały czas.
- Proszę powiedzieć, co działo się z panem do zakończenia wojny, po tym jak już upadło Powstanie?
Jak już upadło Powstanie… Byłem w Legionowie cały czas i tutaj już przyszło… Jak upadło Powstanie, to był okres… Jeszcze pani myśli o okresie…
- Cały czas chcę dotrzeć do maja 1945 roku.
Do maja 1945 roku?
- Tak. Był pan cały czas w Legionowie?
Byłem cały czas w Legionowie. Chodziłem do handlówki. W handlówce żeśmy mieli kolegów, znajomych, z którymi miałem jakieś kontakty. Co można jeszcze więcej powiedzieć?
Nie.
- W którym roku pan zdał maturę?
Maturę zdałem… To była taka sytuacja, że jak przyszedł już właściwie czas PRL-u, to jeszcze nie miałem matury. Dopiero później, jak ruscy przyszli, to nas wysiedlili do Warszawy i w Warszawie u mojej ciotecznej ciotki, na Grochowie – tam mieszkałem – i na Krypskiej chodziłem do szkoły. Właściwie w Legionowie to chodziłem do handlówki…
A w Warszawie chodziłem przez rok do szkoły na Krypskiej i tam zdałem maturę. Tam zdałem, na Krypskiej.
- Dostał się pan na studia na Politechnice?
Na Politechnikę dostałem się na studia. To już nawet po śmierci matki się dostałem, bo były lata pięćdziesiąte, jak złożyłem… ale musiałem złożyć, chciałem się szkolić, no i udało mi się.
- Został pan architektem i pracował pan gdzie?
Zostałem architektem. Jak skończyłem studia, to dostałem – nawet jeszcze przed skończeniem studiów – zaproponowano mi pracę w Centralnym Biurze Projektów Budownictwa Wiejskiego. To było od początku na Krakowskim Przedmieściu, później żeśmy się przenieśli do Ministerstwa Rolnictwa, a później na [alei] Stanów Zjednoczonych – tam pobudowali. Do tej pory jest jeszcze tamto biuro, istnieje. Pracowałem pięćdziesiąt lat. I to w jednym biurze, nie zmieniałem. Budowałem wieś – i to za PRL-u, jak i później. Ile szkół naprojektowałem? Ile naprojektowałem… różne PGR-y, szkoły, różne inwentarskie budynki, instytuty naukowe – naprojektowałem tego masę. Lubię swoją pracę. Do tej pory chętnie bym pracował, gdyby ręce były bardziej sprawne i oczy, ale już niestety. Już się ten okres skończył.
- Czy w okresie PRL-u był pan represjonowany?
PRL-u, tak. Jeszcze tak powiem na ten temat, bo w okresie PRL-u był nasz zespół. Jeden z kolegów, nie pamiętam jego nazwiska: „Słuchajcie, musimy zorganizować jakieś spotkanie, żeby się jakoś przeciwstawić tej działalności komunistów”. To było w okresie właśnie, jak matka chorowała.
- Czyli początek lat pięćdziesiątych?
Tak, początek lat pięćdziesiątych. „To zrobimy zebranie. Zrobimy zebranie i omówimy sobie wszystko”. No i mnie tam wciągnęli do listy, na zebranie. Mówię: „Dobrze, przyjdę”. Ale matka jak się dowiedziała, że tam mam iść, mówi: „Słuchaj, nie zostawiaj mnie. Chcę tutaj, widzisz, jaka jestem w tej chwili chora. Nie mogę… Zrób to dla mnie, nie idź na to zebranie”. I nie poszedłem. Co się okazało? Następnego dnia po tym zebraniu, bo to było zebranie u jednego z naszych kolegów, Piekarskiego, puka do mnie, wali do mnie ktoś. Okazuje się, że jakiś z bezpieki przyszedł z jakimś drugim: „Pan pozwoli z nami”. Mówię: „Co się stało?”. – „Na przesłuchanie. Jest pan aresztowany”. – „Za co? Co takiego zrobiłem?” – „Będzie pan się tłumaczył później”. Okazuje się, że w naszej grupie, bywa i tak, był jakiś szpicel, który zdradził, przekazał wszystkim władzom bezpieki, że my takie zebranie robimy, które miało cel działalności przeciwko władzy ludowej. Tych wszystkich, którzy byli na liście powyłapywali, i wsadzili.
Ale mnie nie było, właśnie o to chodzi. Oni mnie zabrali, później mnie tam przez dwa tygodnie męczyli, na przesłuchanie chodziłem. „A skąd? A z kim? A kto?” Mówię: „Przecież działałem jako harcerz, ale przeciwko Niemcom”. Bo robiłem jakieś… Myśmy działali tu przeciwko niemieckim okupantom. „Ale tu żeście działali przeciwko…”. Mówię… Tutaj, w tym wypadku, nie mieli, że tak powiem, jakiegoś haka, żeby mnie… to mnie męczyli ze dwa tygodnie. Siedziałem z jakimiś… Później nasłali mi jakieś szpicla, który mnie chciał, który niby był współdziałaczem – wypytywał mnie też. Ale zorientowałem się, że to jest jakiś nasłany. Ale siedziałem przez dwa tygodnie. Później, po dwóch tygodniach, nie mając konkretnego dowodu, wypuścili mnie.
Wróciłem do domu, jeszcze matka żyła. Co tam było? Aha, po dwóch tygodniach, jak wróciłem do domu, to… Aha, przychodził do mnie co drugi dzień kontroler z bezpieki, do mieszkania, do domu, czy jestem i czy przypadkiem gdzieś nie poszedłem. Dosłownie co dwa dni z początku, później co tydzień, później co pół roku przychodził. Tak przez rok przychodził, przez rok przychodził. Trudno, musiałem się z tym pogodzić. Tak mnie kontrolowali, czy gdzieś coś nie działam. Ale wydawało mi się, że mi zaszkodzą, bo w tym czasie byłem studentem. Myślę sobie: jak to tak, to teraz mogą zaszkodzić na uczelni. Ale jakoś, na szczęście, nie zaszkodzili mi. Udało mi się skończyć uczelnię.
- Jednak już po wojnie i tak pan aktywnie działał w stowarzyszeniach kombatanckich w Legionowie, prawda?
Później okres lat… Później działałem… Od którego roku? Jak już były lata osiemdziesiąte czy dziewięćdziesiąte, to żeśmy tutaj już organizowali spotkania „Szarych Szeregów” i…
- I to było to stowarzyszenie?
Stowarzyszenie „Szarych Szeregów” powstało na jednym z walnych zebrań w szkole numer 3, gdzie żeśmy zorganizowali taką grupę… Jak to się nazywa?
Komitet taki, prawda. Tak, tak. Wtedy powstało w zasadzie Stowarzyszenie „Szarych Szeregów” kompletnie, bo tak w czasie okupacji to myśmy się nazywali harcerstwo konspiracyjne. Nie było „Szarych Szeregów”, tylko było harcerstwo Konspiracyjne. A „Szare Szeregi” powstały dopiero, jak żeśmy tutaj już zorganizowali po wojnie. To były lata dziewięćdziesiąte.
- Czy pełnił pan jakąś funkcję w stowarzyszeniu?
Byłem w tym zgrupowaniu sekretarzem. W książce jest, koleżanki Mazur.
- Był pan też współautorem pomnika upamiętniającego poległych w harcerstwie, prawda?
Byłem, byłem.
- Czy może pan powiedzieć, jak udało się to przedsięwzięcie? Bo chyba było z tym trochę problemów, prawda?
Nie wiem, którego pomnika. Jeżeli chodzi o pomnik Polski Walczącej, to robiłem projekt, który niestety nie przeszedł do realizacji, bo był za drogi.
- Chodzi mi o ten, który został usunięty bodajże w 1986 roku, po kilku latach…
To była tablica i pomnik naszych poległych kolegów, Kałamai i Zakrzewskiego, i Klejmenta. To był pomnik przy Szosie Warszawskiej. Tam byłem projektantem tego pomnika. Cóż więcej? Do tej pory jest tam ta tablica, tam się spotykają.
- Ale wspomniał pan, że projekt pomnika Polski Walczącej nie przeszedł?
Mój projekt nie przeszedł, bo on był trochę droższy. On był większy.
Tańszy, tak. Mój to był dosyć na… Wydawało mi się, że taki powinien być, ale… Coś w rodzaju też litery Polski Walczącej, tylko że o dużo większej skali. To jest trochę za nikłe dla mnie, to co powstało w tej chwili. Ale przeszedł tamten – nie ode mnie zależy – władze decydowały.
- Czy jeszcze jakieś miejsca upamiętnienia waleczności mieszkańców Legionowa powstały dzięki panu, czy przy pana współudziale?
Tak. Na Bukowcu jest mój pomnik. Żeśmy kamień naszego, powiedzmy, przywódcy Armii Krajowej… Jak on się nazywał?
- Chodzi o głównego czy tutaj…
Wie pani, robiłem trzy tablice. Jedną tablicę w kościele na górce, to była tablica… Poza tym miałem jeszcze tablice w dwóch miejscach – w kościele garnizonowym, tam projektowałem tablicę, w kościele na górce projektowałem tablicę i jeszcze tablicę na Bukowcu.
Na Bukowcu, tak.
- Pana działalność była… Jest pan bardzo aktywny i jest zapewne do dzisiaj. Czy założył pan rodzinę?
Tak. Ożeniłem się z żoną w latach… chyba w 1965 roku. Ożeniłem się z żoną, oczywiście żeśmy się znali z osiem lat przed tym. Nie żeniłem się, bo chciałem, żeby najpierw moja siostra się najpierw wydała za mąż. Przecież nie może tak zostać, żeby ona, powiedzmy, była sama, a ja pójdę… Tak że ona jak się wydała za mąż za kolegę Grabowskiego, to dopiero mówię: „Mam wolne i mogę sobie pozwolić, żeby się ożenić”. Mamy córkę, ale córka jest w tej chwili za granicą, tak że tutaj na miejscu to niestety nie mam nikogo. Żona w tej chwili jest ze mną tutaj, w Domu Kombatanta, bo bidulek dostała udaru i…
- Właśnie słyszałam i nawet chciałam pytać specjalnie, czy będzie pan w stanie się dzisiaj spotkać.
Ona czeka, żebym jak najszybciej wrócił.
- Rozumiem. Jeszcze tylko jedno pytanie mam. Czy otrzymał pan jakieś odznaczenia?
Tak. Dostałem krzyż Armii Krajowej. Dostałem krzyż harcerski, to swoją drogą, ale…
Miałem tych odznaczeń sporo. Mam jeszcze… Gdybym wiedział, że takie pytania będą, to bym sobie wszystko wypisał. Mam ze trzy czy cztery odznaczenia. Wie pani, te zasługi jakieś były, ale według mnie to zasługi są niewielkie, bo co mogłem?
- Mogło być trochę więcej albo troszkę inaczej ułożyć się pańskie życie.
Mogło być trochę więcej, tak.
Legionowo, 12 lipca 2012 roku
Rozmowę prowadziła Maria Zima