Zbigniew Nawrocki „Benek”

Archiwum Historii Mówionej

Zbigniew Nawrocki, urodzony 25 lutego 1926 roku. Pseudonim: „Benek”. Zgrupowanie: „Zaremba-Piorun”.

  • Co pan robił przed wybuchem wojny? Gdzie pan mieszkał? Gdzie pan chodził do szkoły?

Mieszkałem w Warszawie.

  • Na jakiej ulicy?

Na Senatorskiej.

  • Miał pan rodzeństwo?

Miałem rodzeństwo. Siostrę, która zginęła w Powstaniu Warszawskim.

  • Czym zajmowali się pana rodzice?

Ojciec przed wojną pracował w Ministerstwie Oświaty i Wyznań Religijnych. Matka była w domu.

  • Gdzie pan chodził do szkoły?

Do szkoły chodziłem do Reja na Królewskiej. [...]

  • Jak pan zapamiętał wybuch wojny, wrzesień 1939 rok?

W 1939 roku to byłem na wsi, mieszkałem w Chotomowie.

  • Był pan tam na wakacjach?

Nie, tam mieszkałem stale w Chotomowie, do 1939 roku, a później przyjechałem do Warszawy. [...] Matka była i siostra, i ojciec był w Warszawie i przyjeżdżał do nas. Mieszkałem w Chotomowie do czasów wojny. Jak się zaczęła wojna, jak już Niemcy weszli do Warszawy, przyjechałem do Warszawy i tu mieszkałem, byłem w Warszawie. Tu chodziłem też do szkoły. Nic poza tym. Brałem udział, to znaczy miałem kolegę, Franka Kuśmierczyka, był taki czas, okres, że on chciał schować parę pistoletów czy broni, więc powiedział mi, jemu pomogłem. Wziąłem broń i schowałem u siebie.

  • U siebie w domu?

Tak się zaczęło.

  • Miał pan specjalną skrytkę na broń?

Tak, po dziurach poukrywałem. Później trochę znów z drugim kolegą, z Jankiem Dobczyńskim też byłem, przewoziłem broń. Ukrywaliśmy.

  • Wróćmy jeszcze do lat okupacji – składał pan przysięgę AK, tak? Ci koledzy wprowadzili pana do konspiracji?

Nie.

  • Nie?

Nie, nie składałem przysięgi.

  • Rodzice wiedzieli o tym, że pan przechowuje broń w domu?

Nie, rodzice nie wiedzieli.

To musiało być dość duże zaufanie do pana, że jeśli nie był pan zaprzysiężonym żołnierzem AK a koledzy zostawiali u pana broń. My się znaliśmy od dzieciństwa, od dziecka. My to [byliśmy] przyjaciele.

  • Broń była często u pana w domu przechowywana?

Dosyć często przechowywałem broń. Później, jak się zaczęło Powstanie, jakiś czas byłem na Bielanach, u księży, [...]w 1943 odszedłem od księży.

  • Dlaczego był pan tam u nich?

Tam była szkoła drogowa. Odszedłem stamtąd 1943 rok, już mieszkałem w Warszawie, więc broń, kolega mi powiedział, bo miałem trudności, tam była wsypa, więc powiedział mi, żeby przechować broń, to przechowałem broń. Jak się zaczęło Powstanie, to chciałem, żeby iść do Powstania. Oni mieszkali na Wspólnej, bo ja mieszkałem na Senatorskiej, więc chciałem do Powstania, żeby brać udział w Powstaniu. To oni mieszkali na Wspólnej, poszedłem do nich. Tam było zgrupowanie, ale nikt nie przychodził do nas, więc później my sami poszliśmy na Hożą. Tam mnie wzięli do pomocy do granatów, do broni.

  • Tam była produkcja granatów, tak?

Granatów i broni. Naprawiałem tam trochę [broń]. Dlaczego? Trochę znałem ślusarstwo, więc naprawiałem broń i to wszystko.

  • Gdzie to się dokładnie mieściło?

To była mleczarnia na Hożej.

  • To ta mleczarnia, co jest do tej pory, tak? Na terenie tej mleczarni?

Na terenie mleczarni, tak.

  • Tam była też produkcja naszych „Błyskawic”?

Była produkcja granatów i broni, broń naprawiali i broń robili.

  • Jakie granaty były tam produkowane?

„Filipinki”.

  • Ile ich można ich było zrobić w ciągu dnia? Czy i w nocy też była produkcja, cały czas, na okrągło?

Cały czas, na okrągło robili.

  • A ile granatów można było zrobić, tych „filipinek”?

Nie wiem, ale dużo osób robiło. Franek, ten kolega, był w akcji, a ja siedziałem na miejscu i robiłem. Jego siostra też tam była.

  • Miał pan dyżury, że musiał pan tam być w fabryce?

To było cały czas.

  • To znaczy pracował pan osiem godzin i potem miał pan wolne, jak to się dokładnie odbywało, bo przecież musiał pan spać.

Kiedy był odpoczynek, to był odpoczynek, a kiedy była praca, to się robiło.

  • To też wszyscy spali na terenie mleczarni?

Tak, na terenie mleczarni. Do domu miałem daleko, to do domu nie chodziłem, tylko byłem u znajomych.

  • Miał pan kontakt, może listowny, z rodzicami? Pisał pan listy, może rodzice pisali listy do pana?

Ojca nie było, bo ojciec zginął w Oświęcimiu.

  • W czasie okupacji go zabrali? Z jakiejś łapanki?

Ojca?

  • Tak.

Ojciec był aresztowany przed wybuchem Powstania.

  • Aresztowali go na ulicy? W łapance?

Nie, ojciec był co innego. Ojciec miał swoją historię, bo ojciec był wspierającym finansowym organizację, znaczy AK i wykryli to wszystko. Była wsypa i ojca aresztowali. Najpierw [wywieźli go] na Majdanek, później do Oświęcimia. Tam zginął w 1942 roku.

  • Przyszła wiadomość do domu?

Tak.

  • Jak się nazywał tata?

Benedykt Nawrocki. Siostra zginęła też. Jak zaczęło się Powstanie, ponieważ siostra nie mogła się dostać do swojego zgrupowania, bo jej zgrupowanie było też na Śródmieściu. Nie wiem, w jakim zgrupowaniu ona była, ale ponieważ nie mogła iść do swojego zgrupowania, to poszła do zgrupowania „Chrobry I”. „Chrobry I” był właśnie na Starym Mieście, więc ona była na Starym Mieście. Byli w Pasażu Simonsa i tam zginęła.

  • Jak ona się nazywała?

Barbara Nawrocka.

  • Ile miała lat?

Tyle samo [co ja], bo my byliśmy z bliźniąt, tak.

  • Później dowiedział się pan o śmierci siostry, tak? Już po wojnie?

Tak. Jej znajoma ocalała. Ona była w szpitalu, w szpitaliku w podziemiach i zasypało ich. Akurat ta znajoma wyszła, nie była [tam], była zdrowa, bo siostra miała czerwonkę. Jej znajoma była zdrowa, wyszła z tego miejsca, z tego pomieszczenia, znaczy [z] piwnicy i zasypało siostrę, a ona ocalała. Tam jakieś dwieście ludzi zginęło.

  • Około trzystu.

Nawet, tak.

  • Pamięta pan, jak nazywała się ta znajoma, kto to był?

Węglarz. To była z „Chrobry I”.

  • A pana mama? Przeżyła Powstanie?

Nie, mama była w domu.

  • Mówił pan, że tam w mleczarni był pan z kolegą, z Frankiem, tak, siostra jeszcze.

Tak, Franek był, brał udział, a myśmy byli tam na miejscu, siedzieliśmy.

  • Była też później rosyjska broń, trzeba było coś naprawiać?

Jak była, to się naprawiało.

  • Jak było z wyżywieniem?

Co było, to się jadło. Warunki były okropne, warunki były nienormalne. Nie było warunków. Jakie warunki mogły być?

  • Jak przyszło do kapitulacji, to wyszedł pan razem z powstańcami?

Nie, wyszedłem z cywilami.

  • To była możliwość wyjścia z cywilami, tak?

Tak, oni poszli... Moja matka była chora, to później znalazłem matkę u wujków, mieszkała tam, u wujków w Piasecznie, razem. I rajza. I rajza była między frontem.

  • Pan znalazł mamę w obozie, tak?

Nie. Matkę nie znalazłem w obozie, tylko matkę znalazłem, jak wyszedłem. Tutaj już się kręciłem koło Warszawy.

  • Został pan wywieziony do jakiegoś obozu?

Nie, byłem koło Warszawy. Tam szukałem matkę pewien czas, bo nie wiedziałem [gdzie dokładnie jest]. Rodzina, matki siostra mieszkała we Włochach koło Warszawy, ale tu było jeszcze oblężenie, jeszcze Niemcy byli. Trzeba było się kryć. Niemcy szukali, tak że tu było ciężko się przedostać. Poszedłem do Piaseczna i w Piasecznie matkę znalazłem.

  • Tam już pan czekał do czasów wyzwolenia, aż weszli Rosjanie?

Tak. I to później, nie, pojechałem, ponieważ byłem u księży, to znałem, księża byli koło Krakowa, w Wieliczce. Tam mieli swój ośrodek. Tam byłem jakiś czas. Tam zastał mnie front, to znaczy Rosjanie przeszli, to wtedy wyszedłem od nich do domu, do Warszawy, z Krakowa, na pieszo szedłem.

  • To ile czasu pan szedł?

Parę dni szedłem.

  • Dom stał?

Trochę podjechałem pociągiem. Ciężko było.

  • Pana dom stał czy było zburzone mieszkanie na Senatorskiej?

Nie, było spalone, to było wszystko spalone, podpalone.

  • Czy miał pan nieprzyjemności za udział w Powstaniu Warszawskim?

Nie miałem nieprzyjemności. Nie miałem nieprzyjemności, bo nie byłem członkiem [AK]. Byłem tylko chętnym, ale nie byłem członkiem.

  • Ale przecież z żołnierzami „Zaremba-Piorun” reperował pan broń i produkował granaty?

Tak, ale to było tak, na linii.

  • Na linii bardziej cywilnej, tak?

Tak.

  • Pana najgorszy dzień w Powstaniu Warszawskim? Jak pan źle wspomina Powstanie Warszawskie?

Jak wspominam?

  • Najgorszy dzień w Powstaniu, jakiś moment – może śmierć kolegi, co pan widział?

Moment mój, była tragedia w rodzinie – ojciec i siostra.

  • Ale to przed Powstaniem i o siostrze dowiedział się pan po Powstaniu, ale tu chodzi o Powstanie?

Jeżeli w okupację niemiecką, to dowiedziałem się o ojcu, tragedia, bo przyszło zawiadomienie z Oświęcimia, że ojciec nie żyje.

  • Czy w czasie Powstania Warszawskiego były momenty przyjemne, miłe, co pan pamięta?

Były momenty miłe, to że w mleczarni był ślub. To były momenty takie, że był ślub, kolega, że się pobrali.

  • Pamięta pan, jaki to był dzień?

Nie.

  • Ale wszyscy zostali zaproszeni na ślub?

Tak.

  • Jakieś wesele, przyjęcie było?

Co można było zrobić, to się zrobiło, a co nie, to trudno. W takich warunkach, to jak można było zrobić? To były warunki nienormalne, bo przecież wojna [była].

  • To był kolega z „Zaremby-Piorun”, brał ślub?

Tak.

  • Nie wie pan, czy oni przeżyli Powstanie?

Nie wiem. Kontakt straciłem z wszystkim, jak wyszedłem. Nie zajmowałem się, kolegów mało znam. Znam tylko tych, których znałem przed Powstaniem, tak to się nie kontaktowałem.

  • Proszę powiedzieć tak na zakończenie, czy poszedłby pan drugi raz do Powstania, jakby pan miał iść z pełną świadomością?

Jakby coś takiego, to by trzeba. Dlaczego nie, trudno, obowiązek.
Warszawa, 17 maja 2006 roku
Rozmowę prowadziła Małgorzata Brama
Zbigniew Nawrocki Pseudonim: „Benek” Formacja: zgrupowanie „Zaremba-Piorun” Dzielnica: Śródmieście Południowe Zobacz biogram

Zobacz także

Nasz newsletter