Kazimierz Bednarek „Kruk”
Moje nazwisko Bednarek Kazimierz. Urodzony 14 kwietnia 1915 [roku].
- Jak pan pamięta wojnę? Proszę opowiedzieć o swojej rodzinie jeszcze. Gdzie pan był, kiedy wybuchła wojna w 1939 roku?
W 1939 roku mieszkałem na Grochowie i pracowałem w Zakładach Optycznych. Jak wojna się rozpoczęła, to byłem w harcerstwie i wtedy harcerstwo wstąpiło do Armii Krajowej. Było takie działanie harcerskie, znaczy się przygotowywanie do wojny.
- Jak wyglądało takie przygotowanie?
W 1939 roku były naloty niemieckie. Prezydent powiedział, żeby mężczyźni, którzy byli zdolni do wojska, żeby przyszli na wschód. Wszedłem właśnie z Warszawy i szedłem na wschód, czyli doszedłem do Garwolina. W tym czasie jak się szło, to Niemcy już samolotami bombardowali. Jak doszedłem do Garwolina, to już się Garwolin palił. Po drodze wojsko szło i Niemcy, czyli samoloty, zrzucały bomby. Takie były rowy przeciwlotnicze i tam się ludzie chowali. Już nie poszedłem dalej, tylko wróciłem do domu.
- Proszę opowiedzieć o swojej rodzinie.
Byłem najstarszy i ojciec był chory. Do wojska nie poszedłem, dlatego że ojciec był chory, a [ja] byłem jedynym żywicielem rodziny. Oprócz mnie był brat i dwie siostry.
- Jak pan pamięta okupację?
W czasie okupacji pracowałem w Zakładach Optycznych.
To co optyka była – lornetki itd., ale to było pod dyrekcją niemiecką.
- Jak wyglądało życie codzienne? Szedł pan do pracy i wracał. Co się działo? Jeszcze był pan w konspiracji?
Tak, byłem.
W konspiracji to ta drużyna, która była 22. drużyną, też w konspirację weszła. Wtedy różne takie ulotki rozrzucaliśmy. Na przykład informacje czy biuletyny. Takie biuletyny nosiłem też do ludzi i miałem to na brzuchu, dlatego że jak Niemcy lub żandarmeria chodziła, to rewidowała po nogach, po boku, a tu nie. Raz, ale to już było bardzo późno, chyba tak przed godziną zakazaną…
Tak. Rozlepiałem ulotki i szedłem ulicą – a ludzi nie było – z boku wyjechali Niemcy i Niemcy szukali już na ścianach, czy nie ma tych ulotek ponalepianych. Niemcy jak wyjeżdżali z ulicy w bok do głównej ulicy, to reflektory poszły po prawej stronie. Nie w lewo tylko w prawą stronę. Tak że oni mnie nie widzieli. Gdyby w lewą stronę to tam był…
Tak.
- Proszę jeszcze opowiedzieć o konspiracji. Roznosił pan ulotki, biuletyny, rozklejał pan ulotki. Czy coś jeszcze? Czy jeszcze jakieś akcje były podejmowane? Czy były jakieś szkolenia?
Szkolenia były... [Jak] na przykład [przyszła] nowa broń z Zachodu, broszury [razem z nią] były i z tych broszur uczono nas obchodzić się bronią.
- Czy pan działał tylko na praskiej stronie Wisły, czy też w całej Warszawie?
Tylko na praskiej.
- Czy widział pan, czy współpracował pan osobiście czy pana drużyna z Armią Krajową? Czy wiedział pan, że Powstanie jest przygotowywane?
Z tą drużyną?
- Tak. Czy wiedział pan o przygotowaniach do Powstania Warszawskiego?
Tak.
- Proszę o tym opowiedzieć. W jaki sposób pan się dowiedział i w jaki sposób wyglądały te przygotowania.
Powstanie. Była godzina „W”.
Ale jeszcze wcześniej. Czy pan coś wiedział wcześniej o Powstaniu? Bo były takie wcześniejsze mobilizacje robione.To były.
- Czy pan też brał w nich udział?
Tak.
- To proszę o tym opowiedzieć.
Tylko że one...
Tak. Było jedno takie i próbne jakby i odwołane. Dopiero drugi raz już było.
- Jak to wszystko wyglądało na Pradze, na Grochowie? W jaki sposób dowiedział się pan o takiej mobilizacji?
Ta mobilizacja to była taka, że widać było na ulicy. Wszyscy szli z plecakami. Z plecakami młodzież szła. To było widać. Tak że Niemcy na razie nic nie robili. Dopiero w takich potyczkach gdzieś, to była walka taka krótka.
- Czy pana siostry albo brat też byli w konspiracji? Byli w harcerstwie albo w Armii Krajowej?
Tak, w Armii Krajowej byli. Brat był na Pradze i tam właśnie była poczta. To harcerze tam odbili tą pocztę. Później to Niemcy zaczęli szukać tych, którzy tam rozrabiali. Można powiedzieć, chłopcy poszli na cmentarz i tam kryli się na cmentarzu.
- Jak pan pamięta Niemców z czasów okupacji? Był pan mieszkańcem Warszawy i jak pan pamięta okupantów?
Jak?
- Czy tylko źle? Czy byli jeszcze tacy, których pan dobrze wspomina? Czy tylko że właśnie rewidowali pana?
Jeszcze w tej okupacji to harcerze mieli takie nocne czuwanie. Niemcy w nocy szli piechotą w takich czwórkach i harcerze, właśnie w nocy, przez okna blisko szosy grochowskiej, harcerze liczyli, ile w ciągu godziny przejedzie tych Niemców. Takie raporty przesyłali. Były takie.
- To teraz może już pójdziemy do Powstania Warszawskiego. Jak pan pamięta wybuch Powstania?
Byłem na Pradze. Na Pradze nic się nie działo, bo tam za mało było powstańców. Tak że powstańcy, którzy przeszli Wisłę, to już tam dołączyli do swoich oddziałów. Tak to na Pradze było cicho.
- Widział pan na pewno te dymy Warszawy płonącej po drugiej stronie Wisły? Jakie były nastroje wśród pana kolegów i u pana, kiedy pan to oglądał? Żałował pan, że nie jest po drugiej stronie?
Tak. Wtedy byłem w parku Skaryszewskim, tam jak samolot ten spadał zestrzelony.
- Pana rodzina, bo mówił pan, że pana siostry też brały udział w Powstaniu? Pana brat?
Tak. Brat i siostra na Pradze. Mama i siostra na Polnej była. Tam cały czas do zakończenia Powstania.
Siostra miała wtedy czternaście lat. Tam był szpital. W szpitalu tam tylko na początku szykowała takie opatrunki. Jeszcze przedtem jak ranni, zabici byli, to chowali to siostra w butelki wrzucała informacje. Została wywieziona z matką do Niemiec. Wróciła po wojnie.
- Jakie były pana dalsze losy? Bo nie brał pan już udziału w Powstaniu i co się z panem później stało?
Na Pradze Niemcy okrążyli i wszystkich wywieźli do Pruszkowa pociągiem. Tam w Pruszkowie byłem tydzień.
- Kiedy to było, kiedy pana wywieźli z Pragi?
Przed upadkiem Powstania.
Jak Niemcy wprowadzili nas, to tam mężczyźni stali z boku i przyglądali się. Do nich dołączyłem. Tam byłem tydzień. Teraz próbowałem ucieczki. Tam pracowałem, bo Niemcy wywozili różne rzeczy. W tym czasie, żeby przejść przez ten parkan, to trzeba było mieć jakąś drabinkę. Znalazłem taką drabinkę. Taki barak był niedaleko przy tym płocie, bo bez tej drabinki musiałby ktoś podnosić drugiego. Jednej nocy nie udało się, bo ja nie wiedziałem, że w środku Niemcy chodzą z psem. Tak usiedli akurat koło drzwi. Zobaczyłem, że tak jest, to na drugi dzień to zrealizowałem nocą. Na szczęście jak oni poszli wtedy, ja tą drabinkę podstawiłem i przez ten płot [przeskoczyłem], z tym że jeszcze się przyłączyło dwóch uciekinierów. Ich puściłem pierwszych, a sam ostatni. W nocy to już nie można nigdzie iść, dlatego że Niemcy tam byli koło.
Uciekłem.
- Dalej się panu też udało?
Tak.
- Co później się działo? Gdzie pan uciekł dalej?
To jeszcze byłem w Pruszkowie, a później to do Jędrzejowa wywędrowałem. Już tam byłem do…
- Do końca wojny. Czy coś jeszcze chciałby pan powiedzieć na temat Powstania Warszawskiego i pana udziału w Powstaniu?
Nie bo ja mało...
- Tak, ale ogólnie na temat tego albo pana rodzinny na przykład, bo też brała udział. Czy coś by chciał pan powiedzieć?
Tak naprawdę to siostra i matka...
- Czyli one dotrwały w Powstaniu do końca? Zostały wywiezione później do Niemiec?
Do Niemiec, tak.
- Na roboty. Później wróciły do Polski?
Tak.
- Czy był pan prześladowany po wojnie z tego powodu, że był pan w harcerstwie?
Nie.
Warszawa, 25 października 2007 roku
Rozmowę prowadziła: Urszula Herbich