dr Karolina Wolska-Pabian
Dział Wystaw Zewnętrznych Muzeum Powstania Warszawskiego
W oczach turystów Warszawa często wydaje się miastem o niespójnej i chaotycznej zabudowie. W oczach warszawiaków jest piękna – bo istnieje. Może nie szczyci się idealnie zachowanymi reliktami swojej przeszłości, ale wysiłkiem tysięcy mieszkańców powstała z ruin.
Wyraźny rozkwit miasta nastąpił od lat 90. XVI w., kiedy to król Zygmunt III Waza wybrał Warszawę jako miejsce swojej rezydencji. Stopniowo, od 1596 r., przenoszono z Krakowa urzędy, a król na stałe zamieszkał w Zamku Królewskim po powrocie z kampanii smoleńskiej w 1611 r. W czasach zaborów rozwój miasta spowolnił – z oczywistych przyczyn Warszawa nie była najważniejszym miastem dla carów rosyjskich. Mimo to władający nią namiestnicy przyczynili się do jej rozwoju, dzięki czemu po odzyskaniu niepodległości, jako stolica, była mimo wielu problemów miastem nowoczesnym.
Zamek Królewski w 1935 r. Fot. Witold Edward Koneczny/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Szczególnie zasłużył się dla Warszawy Sokrates Starynkiewicz, za rządów którego (1875–1892) powstał mi.in.: system wodno-kanalizacyjny i stacja filtrów, tramwaje konne, cmentarz Bródnowski, gazownia na Woli, wybrukowano także i oświetlono wiele ulic. Za czasów Starynkiewicza Warszawa liczyła blisko 0,5 mln mieszkańców stłoczonych na dość małej przestrzeni. Dopiero w 1916 r. przyłączono obecny obszar Ochoty, Żoliborza, Targówka, Saskiej Kępy i Mokotowa. Po odzyskaniu niepodległości – a szczególnie od 1934 r., gdy prezydentem został Stefan Starzyński – powstał plan rozwoju Warszawy jako miasta nowoczesnego.
Kolumna Zygmunta w 1935 r. Fot. Witold Edward Koneczny/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
W roku 1939 Warszawa liczyła już ponad 1,3 mln mieszkańców. W okresie międzywojennym powstało m.in. nowe lotnisko na Okęciu oraz linia średnicowa, nowe osiedla zapewniające łącznie ok. 100 tys. mieszkań z infrastrukturą, 30 nowych gmachów szkolnych, oddano również do użytku Muzeum Narodowe, Dom Turysty, halę targową na Żoliborzu, rozbudowano praski szpital pw. Przemienienia Pańskiego, wybudowano gmach Sejmu RP, budynek Dyrekcji Kolei Państwowych, Prudential, tor wyścigów konnych na Służewcu, powstały także liczne koncepcje rozwoju miasta, w tym projekt budowy mostu Piłsudskiego i sieci metra o długości 25 km.
Wszelkie zamierzenia zniweczył wybuch wojny i bombardowania miasta już we wrześniu 1939 r., które doprowadziły do pierwszych zniszczeń. Symboliczna jest fotografia, która przedstawia płonącą wieżę Zamku Królewskiego i zegar zatrzymany na godzinie 11.15.
W trakcie II wojny światowej następowało stopniowe niszczenie miasta. W czasie kampanii wrześniowej destrukcji uległo ok. 10 proc. zabudowań. Kolejne straty przyniosły bombardowania i naloty dywanowe po niemieckim ataku na ZSRR od czerwca 1941 r. W maju 1943 r. destrukcja miasta po raz pierwszy osiągnęła bezprecedensowe rozmiary wraz z likwidacją warszawskiego getta i zrównaniem z ziemią północnej dzielnicy Warszawy. Drugi etap strategicznego unicestwiania nastąpił po kapitulacji Powstania Warszawskiego. Oczywiście zniszczenia przyniosły także dwumiesięczne walki, szczególnie dotkliwe w rejonie Starego Miasta, Śródmieścia Północnego, Powiśla i Woli. Jednak po ich zakończeniu i wyjściu z miasta Powstańców oraz ludności cywilnej na ulice stolicy wkroczyły niemieckie oddziały niszczycielskie, przystępując do zaplanowanej destrukcji. Przez jesień i zimę na przełomie 1944 i 1945 r. w zaplanowany sposób podpalano i niszczono kolejne kwartały ulic. Trwało to aż do połowie stycznia 1945 r., gdy do miasta wkroczyła Armia Czerwona. Szacuje się, że zniszczeniu uległo wówczas około 30 proc. zabudowy lewobrzeżnej Warszawy.
Ul. Szpitalna, w głębi gmach Prudentialu w 1935 r. Fot. Witold Edward Koneczny/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Zasypana gruzem ul. Szpitalna po bombardowaniu we wrześniu 1944 r. Fot. Eugeniusz Lokajski „Brok”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Po Powstaniu miasto było niemal opustoszałe. Jedynie kilka tysięcy „robinsonów warszawskich” ukrywało się w ruinach. Stopniowo wracali jednak mieszkańcy, którzy zastawali zdewastowane i wypalone domy. Pierwsze tygodnie i miesiące spędzili w ruinach, bez prądu i bieżącej wody. Zniszczeniu uległy wszystkie mosty na Wiśle, 90 proc. budynków przemysłowych, 90 proc. budynków zabytkowych i ponad 70 proc. mieszkalnych, jak również 70 proc. obiektów szkolnictwa i 95 proc. obiektów kultury; praktycznie przestały istnieć dworce kolejowe i związana z koleją infrastruktura, a także tabor i infrastruktura tramwajowa.
Warto przypomnieć, że plan zniszczenia stolicy przyświecał okupantowi już na początku wojny. Warszawa była przez Niemców uznawana za centrum ruchu oporu, a ponieważ stanowiła dla Polaków serce życia kulturalnego, artystycznego i politycznego, uznano, że musi zostać zdegradowana do rangi miasta prowincjonalnego.
Projekt urbanistyczny Huberta Grossa i Ottona Nurnbergera z 6 lutego 1940 r., zwany planem Pabsta od nazwiska naczelnego architekta Warszawy z czasu okupacji, zakładał powstanie „nowego niemieckiego miasto Warszawa” (niem. Die neue Deutsche Stadt Warschau). Miasto miało być przeznaczone dla ok. 130 tys. mieszkańców, przy czym Niemcy mieliby mieszkać po lewej stronie Wisły, a po prawej miałoby powstać niewielkie osiedle dla Polaków pracujących dla Niemców. Lokalizację miasta przewidywano na południe i południowy zachód od warszawskiej Starówki, którą planowano zachować jako dowód rzekomej niemieckości Warszawy.
W 1942 r. plan uległ modyfikacji i przewidywał już zburzenie większości zabudowy Warszawy i zamienienie jej w prowincjonalne miasto, służące Niemcom w charakterze ośrodka, w którym mieszkałaby niemiecka elita i grupa polityczna (niem. Ortsgruppe) licząca ok. 40 tys. ludzi i zarządzająca podbitymi przez III Rzeszę terenami na wschodzie. Zmodyfikowany plan przewidywał zburzenie Starego Miasta, przebudowę placu Zamkowego – m.in. wybudowanie Hali Ludowej (niem. Parteivolkshalle). Dziś ze względu na brak materiałów trudno ocenić zasięg i szczegóły niemieckich planów urbanistycznych dla Warszawy. Porażki ponoszone przez III Rzeszę na frontach spowodowały, że „plan Pabsta” nie został wcielony w życie. W tej sytuacji wybuch Powstania Warszawskiego został potraktowany przez nazistowskich przywódców jako doskonała okazja do rozwiązania „polskiego problemu”.
Zgodnie z relacją SS-Obergruppenführera Ericha von dem Bacha-Zelewskiego, którego mianowano dowódcą sił wyznaczonych do stłumienia Powstania, rozkaz brzmiał:
(J. Sawicki, „Zburzenie Warszawy. Zeznania generałów niemieckich przed polskim prokuratorem członkiem polskiej delegacji przy Międzynarodowym Trybunale Wojennym w Norymberdze” (Warszawa 1949)).
Zniszczenia miały charakter celowy; szczególnie tragiczne i poniekąd symboliczne były dla Polaków dewastacje obiektów mających wartość historyczną, w tym zwłaszcza obalenie kolumny Zygmunta, rozjechanie przez czołgi płyty Grobu Nieznanego Żołnierza czy wysadzenie w powietrze Zamku Królewskiego. Wkrótce po upadku Starego Miasta spalono mieszczące się tam instytucje, m.in. Bibliotekę Ordynacji Zamojskiej, Archiwum Główne, Archiwum Akt Dawnych oraz Archiwum Skarbowe.
Ruiny budynków przy pl. Zamkowym w 1945 r. Fot. Olgierd Budrewicz/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Z kolei Ludwig Fischer, gubernator dystryktu warszawskiego, w notatce z 11 października 1944 r. informował: Warszawę należy spacyfikować, to znaczy jeszcze w ciągu wojny zrównać z ziemią, o ile konieczności wojskowe, związane z umocnieniami, nie stoją temu na przeszkodzie. Przed zburzeniem należy usunąć wszystkie surowce, tekstylia i meble. Główne zadanie spoczywa na administracji cywilnej. Powyższe podaję do wiadomości, ponieważ ten nowy rozkaz Führera o zburzeniu Warszawy ma olbrzymie znaczenie dla dalszej nowej polityki w sprawie Polski.
(J. Sawicki, „Zburzenie Warszawy. Zeznania generałów niemieckich przed polskim prokuratorem członkiem polskiej delegacji przy Międzynarodowym Trybunale Wojennym w Norymberdze” (Warszawa 1949)).
Ruiny Starego Miasta z kolumną Zygmunta w 1945 r. Fot. Eugeniusz Haneman/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Po opróżnieniu domów mieszkalnych, zakładów przemysłowych i budynków użyteczności publicznej ze wszystkiego, co dla niszczycieli miało wartość, do akcji przystępowali podpalacze. W konsekwencji tych działań spośród 957 obiektów wpisanych do rejestru zabytków aż 782 uległy całkowitemu zniszczeniu, a 141 zostało w znacznym stopniu uszkodzonych. Z tego wynika, że jedynie 34 zabytki przetrwały we względnie dobrym stanie. Dzięki heroicznemu wręcz zaangażowaniu polskich bibliotekarzy ocalał zasób Biblioteki Uniwersyteckiej i Biblioteki Narodowej. Udało się również uratować dużą część zbiorów Muzeum Narodowego, które pracownikom – z dyrektorem Stanisławem Lorentzem na czele – udało się uchronić pod pozorem konieczności zakończenia prac konserwatorskich. Wobec takiej skali zniszczeń perspektywa odbudowy wydawała się czymś nieprawdopodobnym. Pojawiły się nawet teorie o przeniesieniu stolicy do Łodzi, gdzie w początku 1945 r. ulokowano wiele instytucji kulturalnych. Pośród rozważanych możliwości był powrót stolicy do Krakowa, a nawet pozostawienie ruin Warszawy jako pomnika i wybudowanie zupełnie nowego miasta w okolicy Góry Kalwarii. Odbudowa Warszawy była w stu procentach decyzją polityczną, która zapadła w Moskwie.
3 stycznia 1945 r., a zatem jeszcze przed zajęciem Warszawy przez Armię Czerwoną, komunistyczny, tymczasowy rząd lubelski podjął decyzję o jej odbudowaniu i przywróceniu funkcji stolicy. Jego członkowie zdawali sobie bowiem sprawę, że jeśli zadecydowano by o przeniesieniu stolicy do innego miasta, to miałoby to jednoznacznie niekorzystny wydźwięk polityczny.
(P. Waingertner, „Czwarta stolica. Kiedy Łódź rządziła Polską (1945-1949)” (Łódź 2019)).
Stalin na chwilę przed konferencją w Jałcie potrzebował poparcia, a to zapewnić mu mogła wizja odrodzonej Polski ze stolicą w Warszawie. Poza tym już od 17 stycznia 1945 r. do miasta napływali mieszkańcy; przez zamarzniętą Wisłę powracali do skutych lodem ruin i na własną rękę zaczynali odbudowywać swoje domy. Życie wróciło do miasta, zanim władze formalnie o tym zdecydowały. Już 22 stycznia powstało Biuro Organizacji Odbudowy m.st. Warszawy, a gdy Krajowa Rada przyjęła rezolucję o odbudowie 3 lutego 1945 r., przekształcono je w Biuro Odbudowy Stolicy (BOS), które pod tą nazwą działało od 14 lutego. Co ważne, pierwszy powojenny prezydent Warszawy, Marian Spychalski, był z wykształcenia architektem. Koordynacji tego bezprecedensowego projektu podjęli się wybitni specjaliści z przedwojennym wykształceniem, m.in. Jan Zachwatowicz, Roman Piotrowski, Józef Sigalin oraz Witold Plapis. Wszystkich ich – niezależnie od poglądów na nową, powojenną polityczną rzeczywistość – połączyła jedna idea: odbudowa Warszawy.
Do grona architektów BOSu dołączył m.in. Stanisław Jankowski „Agaton”, wcześniej Cichociemny i Powstaniec Warszawski (https://www.1944.pl/artykul/artysci-w-powstaniu-warszawskim-stanislaw-jan,5103.html).
Jednym z pierwszych działań Biura Odbudowy Stolicy była tzw. akcja czerwonych tablic z napisem: BOS – Budowla Zabytkowa, stanowiąca dokument kultury narodowej. Naruszenie stanu budynku jest surowo zakazane, które umieszczano na obiektach zabytkowych, nierzadko w znacznej mierze zburzonych. Były one bardzo istotne w propagowaniu idei odpowiedniej ochrony zabytkowych obiektów. W maju w Muzeum Narodowym otwarto wystawę „Warszawa oskarża”, na której przedstawiono zniszczenia, jakich doświadczyło miasto.
Widok na pl. Zamkowy i odbudowywaną Starówkę, ok. 1950 r. Fot. Eugeniusz Haneman/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Wraz z utworzeniem BOS rozpoczęła się realizacja jednego z najbardziej ambitnych projektów w dziejach urbanistyki. Nikt wcześniej nie próbował odbudowywać miasta o takiej skali zniszczenia. Sceptycy tłumaczyli nawet skrót BOS jako „Boże Odbuduj Stolicę”, co wskazywało, jak nierealne wydawało się to przedsięwzięcie. Ponadto decyzja o wiernej odbudowie, za którą optował Jan Zachwatowicz, była sprzeczna z dominującą wówczas doktryną konserwatorską. Zachodnioeuropejskie kraje, które również stawały przed trudami odbudowy swoich miast, najczęściej decydowały się jedynie na odbudowę kilku najważniejszych zabytków. Takie realizacje są wiodące na terenie Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Francji czy Włoch. Argumentacja profesora Zachwatowicza była patriotyczna; sądził on, że naród i pomniki jego kultury to jedność. Przez cały okres odbudowy BOS podzielony był na dwie frakcje: „zabytkarzy”, skupionych wokół Zachwatowicza i „modernizatorów”, którym przewodził Roman Piotrowski oraz jego zastępca Józef Sigalin. Podział odzwierciedlał również poglądy polityczne architektów: grupa Zachwatowicza wywodziła się z AK, Piotrowski i Sigalin byli ludźmi nowej władzy. Marzeniem Zachwatowicza była odbudowa dawnej Warszawy, co było możliwe dzięki zachowaniu dokumentacji, częściowo sporządzonej już po wybuchu wojny z myślą o ewentualnej potrzebie rekonstrukcji. Mimo znacznego zmniejszenia proponowanego przez Zachwatowicza obszaru odbudowy to dzięki jego determinacji udało się odtworzyć znaczną część Starego Miasta i Traktu Królewskiego.
Robotnicy pracujący przy odbudowie kamieniczek na Starym Mieście, 1951-1953. Fot. Zbyszko Siemaszko/ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego
Prace według projektów i harmonogramów przygotowywanych w BOS toczyły się w ekspresowym tempie: w 1946 r. uruchomiono most Poniatowskiego i kolejowy most Gdański, 22 lipca 1949 r. ponownie ustawiono kolumnę Zygmunta, wtedy także oddano do użytku Trasę W-Z, nowe osiedle na Mariensztacie i pierwsze kamienice przy Rynku Starego Miasta. Rok później zakończono odbudowę Pałacu Staszica przy Trakcie Królewskimi rozpoczęto budowę Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej.
Co ciekawe, BOS wykorzystywał także szereg propozycji urbanistycznych zawartych w przedwojennym projekcie rozwoju Warszawy, który w 1937 r. został nagrodzony na Wystawie Światowej „Sztuka i technika w życiu codziennym” w Paryżu.
Aby pozyskać środki finansowe na odbudowę Warszawy, w 1948 r. powołano Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy (SFOS). Pieniądze na ten cel wpływały z podatków wszystkich pracujących w kwocie 0,5 proc. bieżących zarobków. Dodatkowo opodatkowano niektóre produkty i pobierano dochody z biletów na wydarzenia kulturalne, organizowano dodatkowe zbiórki. Dzięki temu blisko połowa ogólnokrajowych środków finansowych i materiałowych, jakimi dysponowała Polska Rzeczpospolita Ludowa, przez kilka powojennych lat była przeznaczona na odbudowę stolicy, m.in. pałac w Wilanowie, pałac Na Wyspie w Łazienkach Królewskich, Pałac Staszica wraz z ulicą Nowy Świat, Pałac Kazimierzowski, Królikarnia, Teatr Wielki i wiele pomników, w tym: Kopernika, Mickiewicza, Chopina, Poniatowskiego oraz kolumnę Zygmunta. W 1958 r. środki gromadzone przez Fundusz rozszerzono na odbudowę obiektów w całym kraju, na przykład muzeum na Radogoszczu w Łodzi, Starego Miasta w Gdańsku, Starego Miasta w Poznaniu, Wawelu, zabytków Szczecina, Sandomierza, Kazimierza Dolnego i Lublina. W 1966 r. SFOS przekształcono w Społeczny Fundusz Budowy Szkół i Internatów, w związku z rocznicą tysiąclecia państwa polskiego i budową tzw. szkół tysiąclatek.
Biuro Odbudowy Stolicy zlikwidowano ostatecznie we wrześniu 1950 r., a jego kompetencje przejęły instytucje miasta stołecznego i administracji centralnej. Jednak przygotowane przez zespół BOS projekty były realizowane jeszcze na początku lat 60. Ostatnim – symbolicznym – etapem była odbudowa Zamku Królewskiego. W tym celu w 1971 r. powołano kolejny fundusz, pod nazwą Obywatelski Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie. Odbudowa została ukończona w 1974 r., ale prace wykończeniowe i wyposażanie wnętrz trwały aż do roku 1988.
Działalność Biura Odbudowy Stolicy budziła liczne kontrowersje. Wiele kamienic, które przetrwały wojnę w dobrym stanie, zostało zburzonych. W ten sposób zniszczona została bezpowrotnie zabudowa ulic: Chłodnej, Elektoralnej, Ogrodowej, Białej i Leszno. Podobny los spotkał kwartały kamienic w rejonie ulic Złotej, Chmielnej i Marszałkowskiej, które zostały zburzone na potrzeby przygotowania miejsca pod budowę Pałacu Kultury i Nauki. Znane są też przykłady ideologicznego niszczenia elewacji budynków, gdy pozbywano się mieszczańskich dekoracji na czynszowych kamienicach, świadczących o charakterze przedwojennego miasta i zamożności przedwojennych właścicieli.
Al. Jerozolimskie, ujęcie z balkonu domu po południowej stronie ulicy w kierunku wschodnim, ok. 1949 r. Fot. Edward Dziewoński/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Z pewnością najbardziej kontrowersyjnym aspektem odbudowy Warszawy jest tzw. dekret Bieruta z 26 października 1945 r., czyli dokument, na podstawie którego na własność gminy m.st. Warszawy przeszły wszelkie grunty w przedwojennych granicach miasta. Dekret w założeniach miał ułatwić odbudowę stolicy, zwłaszcza dzielnic całkowicie zniszczonych. Co ważne, decyzja nie dotyczyła budynków, a jedynie gruntów. Same budynki znajdujące się na nich miały pozostać w rękach dotychczasowych właścicieli. W praktyce jednak kamienice także najczęściej przejmowało miasto, nierzadko powołując się na zaniedbanie przez właścicieli, którzy unikali ponoszenia kosztów remontów domów, nie mając prawa do gruntu.
Dekret był powszechnie krytykowany już w momencie ogłoszenia. Jednocześnie wielu historyków, urbanistów, a nawet prawników zajmujących się obecnie reprywatyzacją podkreśla, że bez dekretu warszawskiego odbudowa stolicy w ogóle nie byłaby możliwa. Inni zaś uważają, że to właśnie dekret spowolnił odbudowę. Wydano także dekret zmuszający właścicieli do renowacji zniszczonych przez wojnę domów. Jeśli właściciel zwlekał z odbudową lub remontem, dokonywało tego miasto na jego koszt, przejmując w ten sposób wiele nieruchomości.
Na korzyść właścicieli podziałał fakt, że w czasach Polski Ludowej nie zawsze przestrzegano administracyjnych wytycznych i w wielu przypadkach nie dokonano odpowiednich wpisów w księgach wieczystych, co umożliwiało odzyskanie nieruchomości w latach 90. Wskutek braku odpowiednich przepisów prawnych dotyczących reprywatyzacji po 1989 r. wszczęto wiele postepowań o odzyskanie gruntów. Wiele takich spraw toczy się do dziś, budząc kontrowersje ze względu na towarzyszące im przypadki naruszenia prawa. Obecnie ok. 2/3 gruntów w przedwojennych granicach miasta objęte jest ujawnionymi lub potencjalnymi roszczeniami.
Po wojnie niewątpliwie najpilniejsza była potrzeba budowy mieszkań, których brak dodatkowo uwydatniły powojenne wyże demograficzne. Problem ten dotyczył rzecz jasna nie tylko Warszawy, ale ze względu na skalę wojennych zniszczeń w stolicy był najbardziej dotkliwy. Ministerstwo Odbudowy już w 1948 r. powołało Zakład Osiedli Robotniczych, tzw. ZOR, który w roli swoistego inwestora budował całe zespoły osiedli na terenie całego kraju. Budynki powstające w końcu lat 40. i w latach 50. budowane był w stylu socrealistycznym bądź też eklektycznym, z elementami neoklasycznymi. W Warszawie były to Muranów, Sielce, MDM, Koło, Młynów, Mariensztat. Od lat 60. budowano coraz częściej w technologii prefabrykatów, tzw. wielkich płyt. Rosły kolejne wielkie osiedla, jak Grochów, Młociny, Torwar czy zaprojektowane przez słynne małżeństwo architektów Marię i Kazimierza Piechotków (https://www.1944.pl/artykul/artysci-w-powstaniu-warszawskim-maria-i-kazimi,5095.html) Bielany.
Znaczące przyspieszenie rozwoju Polski w dekadzie rządów Gierka było w dużej mierze możliwe dzięki zagranicznym kredytom. Gigantyczna skala i tempo rozbudowy niosły za sobą konsekwencje w postaci coraz niższej jakości budowanych nowych mieszkań. Polskie miasta nadal borykały się z wieloma problemami; za rosnącymi osiedlami nie nadążał przede wszystkim rozwój miejskiej infrastruktury i komunikacji. Tysiące mieszkańców nowych dzielnic przez lata zmuszonych było do funkcjonowania bez dostosowanej do ich potrzeb infrastruktury drogowej, komunikacji miejskiej, szkół, przedszkoli itp.
Dzisiaj jednak osiedla z okresu PRL wręcz toną w zieleni, a budynki ustawione w komfortowych odległościach od siebie i od większych arterii zapewniają wygodne miejsce do życia.