Eugeniusz Lokajski „Brok” dokumentował losy Powstania Warszawskiego od 1 sierpnia do 25 września 1944 roku, czyli od wybuchu Powstania do dnia swojej śmierci w ruinach zbombardowanego domu przy ulicy Marszałkowskiej. Posługiwał się aparatem Leica, który był wtedy stosunkowo nowym wynalazkiem – jego seryjna produkcja rozpoczęła się w 1933 roku za sprawą wprowadzonych wówczas udogodnień: małoobrazkowej kliszy fotograficznej w rolce i udoskonalonego mechanizmu migawki; moment ten można uznać za początek współczesnej fotografii reporterskiej.
Za pomocą swojego aparatu Eugeniusz Lokajski stworzył niesamowite wojenne reportaże, uwiecznił m.in. zdobycie przez Powstańców potężnego gmachu PAST-y przy ulicy Zielnej, ważnego punktu niemieckiego oporu. Kadry podporucznika „Broka” są utrzymane we współczesnym reporterskim stylu – błyskawicznego wyłapywania właściwego momentu, tak jak zdjęcie sanitariuszek, które transportując rannego na noszach, niemal wbiegają w obiektyw.
Fot. Eugeniusz Lokajski „Brok”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Miasto i człowiek
Już pierwsze ujęcia z kolekcji zdjęć Lokajskiego wprowadzają nas w atmosferę walczącego miasta. Spojrzenie na opustoszałą ulicę przedzieloną barykadą – patrzymy okiem fotografa narażonego na ostrzał wroga, spoglądamy na Warszawę z ukrycia, zza balustrady balkonu. Albo inne niesamowite ujęcie: pusta, słoneczna ulica, na bruku rozsypane portrety znienawidzonego Adolfa Hitlera. Kolejny pełen napięcia kadr: niska barykada i nerwowo przebiegająca pochylona postać. Czy uda jej się bezpiecznie dobiec? Tego typu obrazów jest bardzo wiele; tak oto, kadr po kadrze, powstaje dokumentacja zmieniającej się przez walkę Warszawy.
Fot. Eugeniusz Lokajski „Brok”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Drugim biegunem tematycznym twórczości podporucznika „Broka” są portrety. Zaskakuje bliskość, jaką Lokajski potrafił zbudować z fotografowaną osobą – Powstańcem, łączniczką, sanitariuszką, warszawiakiem. Wątki walczącego miasta i postawionego wobec biegu wydarzeń człowieka były istotne również w pracach innego powstańczego reportera, Sylwestra Brauna „Krisa”, ale w liczbie znakomitych portretów „Brokowi” nie dorówna nikt. To on był autorem niekwestionowanych ikon Powstania Warszawskiego, takich jak przeglądająca się w lusterku „powstańcza Wenus” albo patrząca na nas ufnie mała sanitariuszka Różyczka. Każde takie zdjęcie ma bogaty emocjonalny przekaz, nie pozwala o sobie zapomnieć.
Odwaga i intymność
Zmieniło się nasze podejście do fotografii historycznej, kiedyś ujęcia pozowane irytowały, teraz cieszymy się, że możemy spojrzeć w oczy osoby patrzącej prosto w obiektyw.
Fot. Eugeniusz Lokajski „Brok”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Autor ten wykazuje się odwagą w przekraczaniu granic intymności, uwiecznia obrazy, które mimo upływu lat poruszają do głębi. Zagląda do szpitali, na sale operacyjne, dokumentuje ofiary wybuchów, zasypań. Na fotografiach niekiedy ukazane są martwe ciała, także poległych wrogów. Nikogo nie pozostawi obojętnym zdjęcie rannego chłopca, podobnie jak fotografia przedstawiająca zmęczonego, płaczącego starca obsypanego pyłem po wybuchu; obok niego leży kobieta – prawdopodobnie jego zmarła przed chwilą żona.
Fot. Eugeniusz Lokajski „Brok”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Zdjęcia „Broka” to ważne świadectwo, które pozwala nam lepiej zrozumieć tragizm tamtych chwil. Niewielu powstańczych fotografów decydowało się uwieczniać takie sceny. Eugeniusz Haneman „Han” przyznawał, że czuł opór przed fotografowaniem strachu, zmęczenia, cierpienia – nie mógł pokonać blokady wstydu, granicy prywatności. Podporucznik „Brok” – być może dlatego, że był sportowcem i żołnierzem – miał odmienny stosunek do fizyczności, wysiłku, cierpienia. Dzięki temu mógł pozostawić nam kompletny obraz Powstania: od radości i solidarności, poprzez męstwo, aż do cierpienia i zadumy.
Fot. Michał Zajączkowski/Muzeum Powstania Warszawskiego
Odtąd na trwające 63 dni Powstanie, czyli jedną z najbardziej zażartych bitew miejskich w historii, patrzymy przez pryzmat codzienności, losów poszczególnych osób, oddziałów. Zdjęcia Lokajskiego porażają siłą wyrazu i sprawiają, że możemy poczuć, co przeżywali uczestnicy oraz świadkowie Powstania Warszawskiego.
Wartość kolekcji albumu
W 1994 roku nakładem wydawnictwa Gebethner i Spółka ukazała się książka Eugeniusz Lokajski „Brok”. Fotografie z Powstania Warszawskiego. Kilkanaście lat później, na 100 rocznicę urodzin podporucznika „Broka” Muzeum Powstania Warszawskiego przygotowało album Eugeniusz Lokajski „Brok” 1908–1944. Fotoreporter. Niniejsza edycja jest nowym wydaniem tej publikacji. Prezentuje 300 fotografii z Powstania Warszawskiego i ma wartość dokumentu, materiału źródłowego. Jest tak zarówno za sprawą znaczącego poszerzenia naszej wiedzy historycznej, jak i lepszej jakości obrazu, a więc nowych możliwości, jakie dają zdigitalizowane w nowoczesnej technologii negatywy podporucznika „Broka”.
Czas, jaki minął od poprzedniego wydania, to okres intensywnych badań historycznych i varsavianistycznych, ogromna praca została wykonana w zakresie ustalania dokładnych dat i lokalizacji ukazanych na fotografiach wydarzeń, rozpoznania miejsc, budynków, adresów. Wszystko to sprawia, że poszczególne zdjęcia możemy umieścić na mapie walczącej stolicy. O tym, jak wzrosła wartość poznawcza materiału, niech świadczą rozpoznane postacie, miejsca, wydarzenia, wyłowione detale.
Fot. Michał Zajączkowski/Muzeum Powstania Warszawskiego
Na zdjęciach prezentowanych w albumie 133 rozpoznanych z imienia i nazwiska uczestników Powstania. Dzięki analizie nowych skanów zidentyfikowano 26 Powstańców, w tym pojawiło się 5 zupełnie nowych osób: plutonowy podchorąży Janusz Jastrzębski „Niebora”, starszy strzelec Wacław Jagiełło „Kalif” i strzelec Zdzisław Bińkowski „Negro” ze Zgrupowania „Bartkiewicz”, kapral Stanisław Grochowski „Stanisław” i starszy strzelec Olgierd Sawicki „Konrad” z kompanii „Koszta”. Wiemy, że rozpoznani żołnierze walczyli w szeregach następujących oddziałów: Kompania Ochrony Sztabu Obszaru Warszawskiego AK „Koszta” (51 osób), Oddział Osłonowy Wojskowych Zakładów Wydawniczych (39 osób), sztab Obszaru Warszawskiego AK (9 osób), Zgrupowanie „Bartkiewicz” (8 osób), Batalion „Kiliński” (6 osób), Oddział VI Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK (4 osoby), Batalion „Harnaś” (3 osoby), Wojskowa Służba Kobiet (1 osoba), Harcerska Poczta Polowa (1 osoba), Wojskowa Służba Ochrony Powstania (1 osoba), Kwatera Główna Sztabu Okręgu Warszawa AK (1 osoba). Przydział pozostałych osób nadal pozostaje nieokreślony.
Fotografie z Narodowego Archiwum Stanów Zjednoczonych (National Archives and Records Administration) pozwoliły rozpoznać obiekt widoczny na zdjęciu ruin gmachu Towarzystwa Ubezpieczeń „Prudential” – to schron przeciwlotniczy wybudowany na placu Napoleona (dzisiejszym placu Powstańców Warszawy). Dzięki analizie porównawczej i planom budynku określono dokładną lokalizację powstańczej kaplicy w gmachu dawnego Towarzystwa Ubezpieczeń „Rosja”, gdzie 13 sierpnia 1944 roku odbył się ślub Alicji Treutler „Jarmuż” i Bolesława Biegi „Pałąka”. Za sprawą wyrazistego skanu wiemy już, co wywoływało śmiech Powstańców na jednej z fotografii – udało się zidentyfikować czytany przez żołnierzy Armii Krajowej dokument: to niemiecka ulotka propagandowa zatytułowana „Mordercy Polski”.
Fot. Eugeniusz Lokajski „Brok”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Nowa wiedza o Powstaniu i Warszawie umożliwiła przeprowadzenie niemal detektywistycznych poszukiwań. Widoczny na zdjęciu maszt telewizyjny na szczycie Prudentialu wskazuje, że fotografię wykonano przed 21 sierpnia 1944 roku – na maszcie tym Powstańcy zawiesili polską flagę, Niemcy ostrzeliwali go, próbując strącić flagę; udało im się to dopiero 21 sierpnia – maszt uległ zniszczeniu. Dzięki doskonałemu skanowi ustalono datę wydania zawieszonej na płocie gazety „Robotnik” – to 22 sierpnia 1944 roku. Tak drobiazgowym obserwacjom należało poddawać uwiecznione na kliszy miasto – zwracać uwagę na to, jak Warszawa przeobraża się pod wpływem rozwoju wypadków, jak tężeje w sierpniowym słońcu, pustoszeje, jest przegradzana barykadami i przekopami, jak na ulicach wyrastają nagrobne krzyże i zmieniają się budynki niszczone bombami i pożarami.
Publikacja prezentująca wyjątkowe fotografie powstańczego reportera nie mogłaby powstać bez olbrzymiej i dobrze opracowanej kolekcji fotograficznej Muzeum Powstania Warszawskiego, która stanowi znakomitą bazę porównawczą. W zbiorze tym fotografie Eugeniusza Lokajskiego „Broka” na zawsze pozostaną numerem jeden, dosłownie i w przenośni – w muzealnym inwentarzu ikonograficznym zajmują bowiem numery od 1 do 840.
Fot. Michał Zajączkowski /Muzeum Powstania Warszawskiego
Autor artykułu:
Joanna Lang
Kierownik Działu Ikonografii i Fotografii Muzeum Powstania Warszawskiego
Sklep on-line
Album fotograficzny „Eugeniusz Lokajski BROK”
Kup najnowszy album z powstańczymi zdjęciami w oficjalnym sklepie Muzeum Powstania Warszawskiego!