Data urodzenia:
1926-10-02
Miejsce urodzenia:
Warszawa
Imiona rodziców :
Franciszek - Janina z domu Ferster
Wykształcenie do 1944 r. :
We wrześniu 1933 rozpoczęła naukę w szkole powszechnej nr 123 znajdującej się przy ulicy Solec. W chwili wybuchu wojny kontynuowała naukę w siódmej klasie tej samej szkoły powszechnej. (do czerwca 1940 r. )Po ukończeniu 7 klasy, we wrześniu 1940 r. rozpoczęła naukę w Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego. Nauka była prowadzona metodą tajnego nauczania. Oficjalnie, dla władz okupacyjnych była to szkoła bieliźniarska. Osobą, która pomogła dostać się do Gimnazjum Słowackiego była Hanka Stasicka, której ojciec zginął zamordowany w Katyniu. Naukę w szkole utrudniały wielokrotne przenosiny zajęć szkolnych do różnych lokali z uwagi na działalność okupanta. W czerwcu 1944 r. przed Powstaniem, Barbara Sosińska uzyskała tzw. Małą Maturę.
Praca w czasie okupacji :
W czasie okupacji, w 1943 roku, rozpoczęła pracę Ośrodku Zdrowia i Opieki Społecznej przy ul. Miodowej. Pełniła tam obowiązki administracyjne w dziale rejestracji. Podjęcie pracy wymusiła konieczność opłacenia czesnego w szkole oraz posiadania środków na utrzymanie się. Jednocześnie, w czasie kontroli niemieckiej, dokumenty zatrudnienia uzasadniały potrzebę pozostania w Warszawie. W Ośrodku na Miodowej Barbara Sosińska spotkała Kazimierza Stępniewskiego, który również w nim pracował, pełniąc funkcję tzw. Opiekuna Społecznego mieszkańców dzielnicy, którzy zwracali się do niego o pomoc. W Ośrodku Zdrowia Barbara Sosińska pracowała aż do momentu wybuchu Powstania Warszawskiego.
Udział w konspiracji 1939 -1944:
W konspiracji od jesieni 1940 roku w Szarych Szeregach, od 1942 roku w Armii Krajowej
Adres zamieszkania przed Powstaniem :
Warszawa, ul. Solec 22 (w okresie do 1942-1943), następnie od 1943 do Powstania - ul. Świętojerska 22/15
Miejsce koncentracji na godzinę "W":
ul. Narbutta - na miejsce koncentracji nie dotarła
Oddział:
Delegatura Rządu na Kraj - Państwowy Korpus Bezpieczeństwa (PKB) m.st. Warszawy - dowódca: mjr Kazimierz Stępniewski "Sadowski" (1910-1944)
Szlak bojowy:
Śródmieście Północ
Losy po wyzwoleniu:
Po wyzwoleniu w 1945 roku ukończyła kurs szoferski w Szkole Samochodowej w Ośrodku Polskim nr IV w Ulmie. Od maja do lipca 1946 roku pracowała w ambulatorium Ośrodka Polskiego im. Ignacego Paderewskiego w Ulmie w charakterze siostry PCK.
Losy po wojnie:
Po zakończonej wojnie powróciła do Polski w lipcu 1946 r. W październiku 1946r. podjęła pracę w hucie „Bobrek” w Bytomiu, w której pracowała nieprzerwanie do przejścia na emeryturę w końcu marca 1987 r. Po przejściu na emeryturę pracowała społecznie w Polskim Związku Emerytów i Rencistów, w oddziale w Bytomiu. Z powodów zdrowotnych w 1995 roku przeprowadziła się na stałe do syna w Inowrocławiu.
Odznaczenia :
Krzyż Armii Krajowej, Odznaka Weterana Walk
Awanse:
30.04.2004 roku awansowana do stopnia podporucznika WP (w stanie spoczynku)
Miejsce śmierci :
Inowrocław
Miejsce pochówku :
Cmentarzu parafii pw. św. Antoniego Padewskiego w Inowrocławiu-Szymborzu.
Źródła:
Urząd ds Kombatantów i Osób Represjonowanych - zaliczony okres: Powstanie Warszawskie VIII - X 1944 r. MPW-ankieta: informacje p. Barbary Sosińskiej, oświadczenia świadków: Wincenty Ferszter, ps. Kazimierz Wisłocki”, Alicja Danuta Kwaśniewska, ps. "Kropka" z batalionu „Kiliński” - kopie dokumentów udostępnione przez p. Janusza Sosińskiego, MPW-kontakt.
Gazeta Pomorska - artykuł Zmarła Barbara Sosińska, ostatnia inowrocławska uczestniczka Powstania Warszawskiego
Relacja p. Barbary Zuzanny Sosińskiej ps. "Nina Górska":
"Osobą wprowadzającą mnie była moja koleżanka z klasy, Gośka, nazwiska nie pamiętam (mieszkała przy ul. Kopernika). Po kilku tygodniach od przyjęcia do Szarych Szeregów, w mieszkaniu przy ul. Filtrowej złożyłam Przysięgę na krzyż, naszym ogniskiem były zapalone latarki elektryczne. Osobą przyjmującą Przysięgę była nasza drużynowa (prawdopodobnie Hanka, nazwiska nie pamiętam). Zbiórki zasadniczo odbywały się w jednym z pomieszczeń zakładu krawieckiego znaj-dującego się przy ul. Filtrowej, w podwórzu, na parterze. W ramach zbiórek szkoliliśmy się.
Szkolenia obejmowały: zagadnienia z topografii np. podczas rozpoznania dzielnic miasta lokalizowaliśmy będące tam szpitale,adresy mieszkających tam lekarzy i rozmieszczenie aptek; ćwiczyliśmy i doskonaliliśmy spostrzegawczość; opiekowaliśmy się grobami żołnierzy polskich w kwaterach wojskowych na Powązkach; braliśmy udział w przygotowaniu paczek żywnościowych dla Polaków osadzonych na Pawiaku; uczyliśmy się sporządzania meldunków oraz ich dostarczania pod wskazane adresy; przechodziłyśmy ćwiczenia sprawnościowe. Szkolenia te prowadziła nasza drużynowa. Jesienią 1942 r. wstąpiłam w szeregi Armii Krajowej. Osobą wprowadzającą mnie w jej szeregi była moja koleżanka z klasy, Gośka, nazwiska nie pamiętam (ta sama, która wprowadziła mnie do Szarych Szeregów). Pamiętam, że Gośka poszukiwała osób chcących wstąpić do oddziału i czynnie walczyć z Okupantem. Zaproponowałam moją koleżankę, Zofię KACZMAREK, która mieszkała na ul. Narbutta, na Mokotowie. Jesienią, po przyjęciu Zofii do naszej grupy tworzyłyśmy oddział 5 – 7 dziewcząt. Szereg zbiórek odbywało się w mieszkaniach na Narbutta, Litewskiej, Podwale lub u mnie na Świętojerskiej . Zbiórki odbywały się nieregularnie w celu uniemożliwienia rozpoznania naszej działalności przez Niemców. Informację o potrzebie ograniczenia zbiórek, jak również o miejscu i terminie kolejnej zbiórki przekazywaliśmy sobie nawzajem, tzw. metodą „łańcuszkową”. Zbiórki prowadził przedstawiciel wyższego szczebla ps. "Tadeusz" (tak się do niego zwracaliśmy). W ramach szkolenia uczył nas budowy broni krótkiej, zasad posługiwania się nią, w tym ładowania jej w skrajnie trudnych warunkach. W przypadku zaistnienia uszkodzenia broni i potrzeby jej naprawienia kilkakrotnie przekazywaliśmy ją do naprawy w warsztatach rusznikarskich znajdujących się przy ul. Podwale. Oprócz „Tadeusza” zajęcia prowadzili również inni instruktorzy. W ramach szkolenia rozpoznawaliśmy zdolności i możliwości ewakuacyjne w kwartałach mieszkaniowych poszczególnych dzielnic Miasta. Wyniki naszego rozpoznania ułatwiały prowadzenie akcji zbrojnych przeciwko okupantowi, ułatwiały ewakuację z określonej ulicy. Również podczas rozpoznania dzielnic miasta lokalizowaliśmy będące tam szpitale, adresy mieszkających tam lekarzy i rozmieszczenie aptek.Niektóre z moich koleżanek przechodziły szkolenie sanitarne w Szpitalu Maltańskim, przy ul. Senatorskiej. Miejscem koncentracji było mieszkanie przy ul. Narbutta. W przypadku różnych „zakłóceń” informację o miejscu zbiórki przekazywaliśmy sobie nawzajem według ustalonego schematu. Otrzymane zadanie musiałam przekazywać osobiście innej koleżance. Kiedy zorientowałam się, że Powstanie się rozpoczęło skierowałam się do miejsca zbiórki, zgodnie z wcześniej otrzymanym rozkazem. Nie dotarła do mnie informacja o zmianie miejsca zbiórki. Na Narbutta nie dotarłam. Prowadzone walki na ulicach miasta uniemożliwiły mi dotarcie pod wskazany adres. W tej sytuacji zgłosiłam się do Ośrodka Va przy ul. Miodowej, w którym pracowałam. Do Ośrodka zgłaszali się niektórzy z pracowników oraz osoby które nie znałam. Okazało się, że na trenie Ośrodka Va formował się oddział. Jego dowódcą był znany mi opiekun społeczny Kazimierz STĘPNIEWSKI. Do formowanego oddziału zgłaszali się ochotnicy, którzy chcieli podjąć walkę z okupantem. Wielu ze zgłaszających się ochotników nie dotarło, podobnie jak ja, do macierzystych pododdziałów. Wstąpiłam do formującego się oddziału, który liczył około 10 osób. Zostałam łączniczką. Dowódca oddziału powiadomił nas o ogólnej sytuacji. Zaznaczył, że jesteśmy oddziałem Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa Armii Krajowej. Nie przypominam sobie jego pseudonimu; miał adiutanta, o pseudonimie Władek. W oddziale byli między innymi, „Zosia”, „Agata”, „Drań”, „Wilk”, „Długi”, „Czarny”. Nasz oddział otrzymał zadanie przejścia do Śródmieścia. Przemieszczanie się do nowe-go rejonu trwało kilka godzin. Zatrzymaliśmy się w kwaterze, która znajdowała się na rogu Szpitalnej, w budynku gdzie była hurtownia i sklep papierniczy Braci Siudeckich. Zajęliśmy lokal, w którym wcześniej mieścił posterunek policji granatowej. Pamiętam, że do naszego od-działu przyłączyła się grupa 3-4 policjantów, którzy przebywali na tym posterunku. Zgodnie z otrzymanym rozkazem z Dowództwa AK zostaliśmy grupą utrzymującą porządek i dyscyplinę w rejonach zajętych przez powstańców. W skład naszego oddziału został włączony prokurator w celu usprawnienia naszych działań. Zadania porządkowe w rejonie Śródmieścia wykonywaliśmy do połowy września. Któregoś dnia (daty nie pamiętam) nasz oddział przejął transport niemiecki z artykułami żywnościowym, przeznaczonymi dla sklepu Minzla, mieszczącego się przy ul. Nowy Świat. Zdobytą żywność przekazaliśmy oddziałom na Czerniakowie. Ciągle byliśmy bombardowani. Naszym schronieniem wtedy były piwnice zajmowane-go budynku. Wielokrotnie byliśmy zasypywani gruzem. I wielokrotnie wyciągaliśmy innych, zasypanych gruzem. Na początku września (około 6.), podczas jednego z bombardowań, budynek został częściowo zburzony. Wiele osób zginęło a wiele osób zostało zasypanych gruzem. W czasie bombardowania zginął nasz dowódca Kazimierz STĘPNIEWSKI. Pamiętam, że zginęła również przybyła w tym czasie do naszego oddziału łączniczka z Powiśla. Ja również zostałam zasypana gruzem i odcięta w piwnicy. Dzięki zdecydowanej akcji ratunkowej wydobyto nas nieprzytomnych i na skraju wyczerpania spod gruzów. Strach przed ponownym zasypaniem tkwi we mnie do dzisiaj. Następnego dnia został wyznaczony przez przełożonych nowy dowódca oddziału (nie pamiętam nazwiska, być może Mianowski, Mielcarski,). Około połowy września otrzymaliśmy rozkaz przejścia do nowego rejonu w pobliżu skrzyżowanie ulic Wilczej i Marszałkowskiej. Przechodziliśmy nocą, w porze, która ograniczała działania bojowe. Przechodziliśmy ulicami Bracką, przejściem podziemnym [przekopem - przy. red.] pod Alejami Jerozolimskimi, Placem Trzech Krzyży, Mokotowską, Kruczą, Wilczą. W nowym rejonie również wykonywaliśmy zadania porządkowo-ochronne. Zdarzały się sytuacje, w których nowy dowódca wyznaczał żołnierzy naszego oddziału do walki, doraźnie przydzielając ich do oddziałów bojowych w ramach wzmocnienia, a którzy po zakończonej akcji wracali do swego oddziału. Zadania porządkowo-ochronne wykonywaliśmy do końca Powstania. O kapitulacji i zakończeniu Powstania poinformował nas dowódca naszego oddziału. Nakazał złożenie broni. Określił punkt kontrolny, w którym Niemcy przejmowali idących do niewoli Powstańców Warszawy. Dziewczętom oddziału sugerował, by Warszawę opuściły jako ludność cywilna. Ten sposób opuszczenia miasta był bardziej bezpieczny dla nich. Otrzymałam wtedy legitymację wojskową AK, wpisano mi stopień szeregowy oraz żołd w dolarach (kwoty nie pamiętam). Legitymację AK otrzymałam od dowódcy oddziału po zakończeniu Powstania. Legitymację zniszczyłam osobiście z obawy przed osobistymi kontrolami niemieckimi, które wprost nękały wychodzących z Warszawy jej mieszkańców. (...) Podczas nalotu 6. września [1944] zostałam ogólnie poturbowana i omal się nie udusiłam z braku powietrza w zasypanej piwnicy. Żadnych poważnych ran nie odniosłam. Pozostał porażający strach, który powracał ilekroć przelatywał samolot z głośnym hukiem. (...) Warszawę opuściłam przejściem kontrolnym w rejonie Politechniki Warszawskiej. W kolumnie cywilnych mieszkańców Warszawy doszliśmy do dworca Warszawa Zachodnia. Za-pakowano nas w wagony towarowe i zawieziono do Pruszkowa, do zakładów kolejowych. Następnego dnia przechodziliśmy kontrolę ogólną i kierowano nas poszczególnych grup. Dostałam się do grupy, którą zatrudniły koleje niemieckie. Przejęli nas kolejarze niemieccy, którzy załadowali moja grupę w wagony towarowe, z zamiarem wywiezienia w głąb Niemiec. Dojechaliśmy do Lamsdorfu. Po nocy spędzonej pod gołym niebem załadowano nas ponownie do wagonów i wieziono w głąb Niemiec. Po 7-10 dniach podróży w skrajni negatywnych warunkach, w zaplombowanych wagonach do przewozu zwierząt, dojechaliśmy do Halle. W Halle całą naszą grupę wywiezionych z Warszawy podzielono na mniejsze grupy i dowieziono w rejony wykonywania zadań technicznych. Ja dostałam się do grupy liczącej 9 osób, którą kolejarze niemieccy zawieźli do miejscowości Stumsdorf. Zakwaterowano nas wydzielonym i przygotowanym baraku. Okazało się, że oprócz nas byli jeńcy innych narodowości, Czesi, Serbowie, Francuzi i Holendrzy. Mnie skierowano do grupy utrzymania linii kolejowej. Zasypywaliśmy powstałe w wyniku bombardowania leje na liniach kolejowych oraz kładliśmy tory kolejowe. Nasza praca omal nie zakończyła się śmiercią. W dniu 14 kwietnia 1945 roku zostaliśmy wyprowadzeni poza Stumsdorf przez oddział żołnierzy SS z zamiarem rozstrzelania nas. Do egzekucji nie doszło, zostaliśmy uwolnieni przez żołnierzy Armii Amerykańskiej. Wreszcie byliśmy wolni. (...) Swojej działalności w czasie okupacji, w Szarych Szeregach i Armii Krajowej nie ujawniłam przed Komisją Likwidacyjną byłej AK. Bałam się z kimkolwiek na ten temat rozmawiać. Znane były mi przypadki aresztowania przez organa bezpieczeństwa osób, które wcześniej ujawniały swoją działalność okupacyjną przeciwko okupantowi. Przez wiele lat ukrywałam swoją działalność. [źródło: MPW-ankieta, wydruk komputerowy, w imieniu mamy udostępnił p. Janusz Sosiński]