Dwóch milionów złotych za opieszałość w budowie Muzeum Powstania Warszawskiego żąda wojewoda od spółki Reduta. Przypomniał, że stan surowy miał być gotowy do 31 grudnia.
Reduta nie ma zamiaru płacić kary. - Termin 31 grudnia nie dotyczy wykonania obiektu. Do tego dnia miała być podpisana umowa ostateczna - przekonuje Witold Paluchowski z Reduty.
Wojewoda Antoni Pietkiewicz przypomniał, że za wybudowanie muzeum spółka miała dostać na własność działkę na rogu Bielańskiej i Daniłowiczowskiej. - To dla Reduty dobry interes - zapewniał. - Kiedy będzie właścicielem, przestanie płacić za użytkowanie wieczyste. Zaoszczędzi na tym rocznie ok. 200 tys. dol. Po kilkunastu latach zwróciłyby jej się koszty budowy.
Dodał, że spółka nie płaci za użytkowanie terenu. Przedstawiciele Reduty twierdzą, że opłaty regulują. W starostwie, które je zbiera nie potrafiono wczoraj tego sprawdzić. Reduta zapewnia, że może w każdej chwili zawrzeć ostateczną umowę. - Jeśli wojewoda jej nie podpisze, możemy działkę przeznaczyć na coś innego - mówi Paluchowski.
Kombatanci nie tracą nadziei, że muzeum powstanie. - Czekamy od 1984 roku - mówi płk Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawy. - Denerwujemy się, ale Reduta obiecuje nam muzeum na 1 sierpnia. Stanisław Maliszewski z Muzeum Powstania Warszawskiego nie wierzy w ten termin. - Od paru lat Reduta zapewnia, że muzeum lada moment będzie gotowe. Myślę jednak, że w wersji optymistycznej otworzymy ekspozycję stałą w 60. rocznicę Powstania.
WAW