Rafał Brodacki
Dział Historyczny Muzeum Powstania Warszawskiego
31 lipca 1944 r. ok. godz. 18.00 dowódca Armii Krajowej, gen. dyw. Tadeusz Komorowski „Bór”, wydał rozkaz do rozpoczęcia Powstania Warszawskiego. Zaraz po decyzji generała pułkownik Antoni Chruściel „Monter” udał się na ul. Filtrową 68, gdzie znajdowała się zakonspirowana kancelaria komendy Okręgu Warszawa AK. Tam ok. godz. 19.00 podpisał rozkaz mobilizacyjny dla podległych mu oddziałów. Każdy z egzemplarzy – częściowo zaszyfrowany – zaadresowano do konkretnego odbiorcy.
Rozkaz ten został natychmiast przekazany łącznikom, którzy nie mieli łatwego zadania. Musiał on dotrzeć do ok. 55 tys. żołnierzy – tylu bowiem służyło na terenie 8 obwodów Okręgu Warszawa AK, obejmujących tereny Śródmieścia, Żoliborza, Woli, Ochoty, Mokotowa, Pragi oraz Okęcia i powiatu warszawskiego. Czasu było bardzo mało, bo o godz. 20.00 zaczynała się godzina policyjna, więc łącznicy mieli zaledwie 60 min na dostarczenie rozkazu i powrót do domu. Kolejna szansa pojawiła się dopiero nazajutrz, po 5.00 rano, czyli mniej niż 12 godzin przed Godziną „W”. Jedynie nielicznym łączniczkom udało się dotrzeć do adresatów jeszcze 31 lipca, ok. 19.30. Do pozostałych rozkazy mobilizacyjne dotarły już 1 sierpnia, niekiedy tuż przed planowaną godziną walk. Niektórzy nie otrzymali ich w ogóle.
Rozkaz płk. Antoniego Chruściela „Montera” nakazujący mobilizację oddziałów. Skrót „m.p.” oznaczał miejsce postoju, a cyfry – kwaterę Komendy Okręgu Warszawa AK. Był to lokal 20 przy ul. Jasnej 22. Fot. ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Opóźnienia w dostarczeniu rozkazów wymusiło na dowódcach poszczególnych oddziałów przyspieszenie mobilizacji podległych im żołnierzy, co znacząco utrudniało zachowanie zasad konspiracji. W takich warunkach nietrudno było o przypadkowe starcia z nieprzyjacielem. Już ok. 13.50 żołnierze z II Obwodu Żoliborz Okręgu Warszawa AK uwikłali się w walkę z niemieckim patrolem w rejonie skrzyżowania ulic Krasińskiego i Suzina. Polacy zdołali odskoczyć, ale niebawem na miejscu pojawili się kolejni Niemcy, którzy zaczęli przeszukiwać kolejne budynki. Znaleźli kolejnych mobilizujących się polskich żołnierzy. Od tej pory Żoliborz mobilizował się odcięty od pozostałych rejonów miasta i w obliczu starć z nieprzyjacielem.
Starcie to nie było jedynym. W wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności żołnierze osłaniający miejsce postoju KG AK przy ul. Dzielnej ok. godz. 16.30 wdali się w potyczkę z Niemcami. Nieliczna grupa obrońców, dowodzona przez por. Jerzego Kamlera „Stolarza”, broniła się przez kilka godzin. Gdyby Niemcom udało się zdobyć ten budynek, w ich ręce wpadłyby ścisłe władze Polskiego Państwa Podziemnego z dowódcą AK na czele.
Żołnierze z obwodów: III Wola, IV Ochota, V Mokotów oraz VI Praga, VII Powiat Warszawski i VIII Okęcie uniknęli wprawdzie poważniejszych starć z wrogiem, ale nie oznaczało to, że ich sytuacja była dobra. Na miejsca zbiórek nie dotarło wielu żołnierzy. Ci zaś, którzy stawili się, byli bardzo słabo uzbrojeni. Niemcy mieli przewagę liczebną i obsadzali dobrze przygotowane do obrony rejony miasta.
Warto dodać, że o godzinie rozpoczęcia Powstania Warszawskiego nie poinformowano żołnierzy innych organizacji. Dotyczyło to w szczególności tej części Narodowych Sił Zbrojnych, która nie była scalona z Armią Krajową. Rozkaz ten nie dotarł również do innych organizacji, takich jak Korpus Bezpieczeństwa, Polska Armia Ludowa, Armia Ludowa. Pomimo zaskoczenia i różnic programowych żołnierze tych formacji podporządkowali się rozkazom dowódcy Powstania.
Podsumowując, do godz. 17.00 po stronie AK zmobilizowano ok. 20 tys. żołnierzy. Większość z nich miała od 18 do 22 lat. Jedynie ok. 10 proc. Powstańców miało broń nadającą się do walki w mieście, taką jak pistolety maszynowe, pistolety, granaty i butelki z benzyną. Była także pewna liczba karabinów powtarzalnych. Innego rodzaju broń, np. działa i pojazdy, Polacy musieli dopiero zdobyć podczas walki. Zapasy amunicji wystarczyły na 2 lub 3 dni starć.
Powstańcy z oddziału por. Wacława Zagórskiego „Lecha” (późniejszy II Batalion „Lecha Grzybowskiego”) ze Zgrupowania „Chrobry II” przed wytwórnią zapalników Deringa w dawnym budynku Gminy Żydowskiej przy ul. Grzybowskiej 26/28. Fot. Stefan Bałuk „Kubuś”/ ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
W Śródmieściu, gdy wybiła godz. 17.00, polscy żołnierze ruszyli do szturmu i opanowali dwa duże, gęsto zabudowane obszary. Na północ od Al. Jerozolimskich zdobyli teren ograniczony ulicami Miedzianą, Chmielną, Krakowskim Przedmieściem, Traugutta i Królewską oraz Grzybowską i Twardą. Na południe od Alej w powstańczych rękach znajdował się obszar między Al. Jerozolimskimi na północy, ul. Bracką, pl. Trzech Krzyży i Al. Ujazdowskimi na wschodzie, ul. Piękną (wtedy Piusa XI) na południu oraz ul. Emilii Plater na zachodzie. Pośród powstańczych pozycji znajdował się zdobyty w pierwszej godzinie walk gmach Towarzystwa Ubezpieczeniowego „Prudential”, czyli najwyższy budynek w mieście.
Sukcesy te, choć mają swoją wartość, kontrastują z porażkami. Powstańcom nie udało się zapewnić bezpiecznego połączenia pomiędzy obiema zdobytymi częściami Śródmieścia. Al. Jerozolimskie były pod ciągłym ostrzałem nieprzyjaciela. Niemcy za wszelką cenę chcieli utrzymać (i dotychczas im się to udawało) panowanie nad tą ulicą. Stanowiła ona element arterii przelotowej przez miasto; była to część jednej z głównych tras przerzutowych przez Warszawę na front wschodni.
Polacy nie zdobyli (jeszcze) gmachu Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej przy ul. Zielnej, co miało się na nich wkrótce zemścić. Niemcy bowiem, z racji że był to drugi najwyższy budynek w Warszawie, korzystali z szerokiego pola ostrzału, jakie dawał. Utrzymywany przez nich ogień dawał się we znaki Powstańcom i cywilom, którzy musieli przebijać przejścia w piwnicach i przemykać przez otwarte przestrzenie pod osłoną barykad.
Na Starym Mieście Powstańcy obsadzili pozycje na ulicach: Kanonia, Podwale, Świętojańskiej i Miodowej. Powstańcy zwalczali Niemców w rejonie pl. Krasińskich. Walki trwały też na ulicach Freta i Zakroczymskiej, dzięki czemu nieprzyjaciel nie mógł przyjść z pomocą niemieckiej załodze Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, która właśnie odpierała polski szturm. Walka trwała do 2 sierpnia i zakończyła się sukcesem Powstańców. Nie udało się jednak zdobyć pl. Zamkowego i mostu Kierbedzia (dziś w tym miejscu znajduje się most Śląsko-Dąbrowski).
Na Powiślu oddziały powstańcze zdobyły zabudowania elektrowni. Chociaż do 2 sierpnia trwało „wymiatanie” Niemców z zakamarków kompleksu, to już pierwszego dnia Powstania generatory zaczęły dostarczać prąd powstańczej Warszawie. Był to jeden z największych sukcesów powstańczych. Dzięki zdobyciu kompleksu zasilanie elektryczne miały przede wszystkim szpitale, fabryki broni, sztaby oddziałów.
Powstańcy obsadzający zabudowania Elektrowni Warszawskiej na Powiślu. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Na terenie II Obwodu Żoliborz Okręgu Warszawa AK Powstańcy nie mieli powodów do świętowania. Nie zdołali zdobyć żadnego z ważniejszych obiektów – Cytadeli, Dworca Gdańskiego, terenu Akademii Wychowania Fizycznego czy lotniska na Bielanach. Ponieśli przy tym duże straty. W tej sytuacji w nocy z 1 na 2 sierpnia na rozkaz komendanta Obwodu większość oddziałów powstańczych opuściła Żoliborz. Na terenie dzielnicy pozostały jednak pewne siły, które podjęły walkę z wrogiem i doczekały do powrotu głównych sił w nocy z 3 na 4 sierpnia.
Patrol pod dowództwem Cichociemnego, por. Stanisława Jankowskiego „Agatona” na ul. Wroniej. Fot. Stefan Bałuk „Kubuś”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Podobnie ciężka sytuacja wytworzyła się na terenie III Obwodu Wola, gdzie Powstańcy starli się z przeważającymi oddziałami niemieckimi. Mimo to udało się im zamknąć barykadami ulice Wolską i Górczewską. Z kolei na północ od nich ich koledzy zdołali opanować cmentarze wyznaniowe oraz najbliższe okolice. Podczas śmiałego natarcia zdobyli też magazyny na Stawkach, w których znaleźli niemieckie mundury, w tym bluzy maskujące Waffen SS, nazywane panterkami. Stały się one później symbolem Powstańców walczących na Woli i Starym Mieście. Pomimo tych sukcesów Polakom nie udało się zabezpieczyć okolicy torów kolei obwodowej. To sprawiło, że wróg mógł bezkarnie ostrzeliwać powstańcze pozycje z pociągu pancernego i skrycie przygotowywać swoje oddziały do kolejnych ataków.
Żołnierze, którzy walczyli na terenie Ochoty i Mokotowa, byli mało liczni i źle uzbrojeni. Przeciwko sobie zaś mieli oddziały nieprzyjaciela obsadzające zwarte kwartały bloków. Natarcia, jakie wyprowadzili żołnierze obu tych obwodów, zakończyły się fiaskiem. W Obwodzie IV Ochota Powstańcy zostali zepchnięci do kompleksu bloków mieszkalnych zamkniętych ulicami Wawelską, Pługa, Mianowskiego i Uniwersytecką – była to tzw. Reduta Wawelska. Drugi ośrodek powstańczego oporu na Ochocie, tzw. Reduta Kaliska, powstał w kwartale ulic Kaliskiej, Kopińskiej, Białobrzeskiej i Joteyki.
Również na terenie Obwodu V Mokotów prawie wszystkie działania, jakie 1 sierpnia podjęli Powstańcy, zakończyły się sromotną klęską. Praktycznie każde ich natarcie zostało odparte przy dużych stratach. Nie zdobyto ani jednego zaplanowanego obiektu. Sukcesy zaś były nieliczne i nie miały większego znaczenia strategicznego.
Nie powiodły się także powstańcze ataki na mosty prowadzony od strony praskiej i z lewego brzegu Wisły. Ataki na mosty Poniatowskiego i Kierbedzia zostały odparte. Mostów Gdańskiego i Średnicowego nawet nie próbowano zdobywać – pilnujący ich Niemcy byli zbyt silni.
Słabo uzbrojeni i nieliczni żołnierze z Pragi nie byli w stanie 1 sierpnia zdobyć większości wyznaczonych obiektów. Ścierając się z lepiej wyekwipowanym wrogiem, oddziały pod dowództwem podpułkownika Antoniego Żurowskiego „Bobera” opanowały jedynie pojedyncze reduty. Wszystkie te sukcesy okazały się krótkotrwałe. Prascy Powstańcy, rozbici na mniejsze i odseparowane od siebie oddziały, nie zdołali przeciwstawić się przeważającym siłom niemieckim.
Sukcesu nie osiągnęli także Powstańcy na terenie Obwodu VIII Okęcie. Atak na lotnisko, wobec przeważających sił niemieckich, został odwołany. Rozkaz ten nie dotarł jednak do jednego z oddziałów, który podjął atak na wyznaczone cele. Niemcy odpowiedzieli zmasowanym ogniem, powodując duże straty w szeregach Powstańców i zabijając większość z nich. Niemcy następnie urządzili na terenie Okęcia obławę i zdołali wytropić część z ukrywających się żołnierzy. Ci, którzy uniknęli niemieckiej obławy, dołączali do innych oddziałów powstańczych.
Oddziały VII Obwodu „Obroża”, obejmującego tereny podmiejskie, także ruszyły do walki. W Lasach Chojnowskich starły się z Niemcami w rejonie Konstancina i Jeziorny. Walczący tam Powstańcy zadali wprawdzie pewne straty wrogowi, ale i po polskiej stronie było wielu zabitych.
W tym samym czasie Powstańcy z rejonu Lasów Sękocińskich bezskutecznie próbowali zdobyć radiostację w Raszynie. Nieco więcej szczęścia miały oddziały, które wdarły się do pruszkowskiej elektrowni. Jednak jeszcze tego samego dnia Niemcy ją odbili. Polacy starli się z wrogiem także w pobliżu wsi Placówka, po czym wycofali się do Puszczy Kampinoskiej.
Walki w mieście oznaczały działania bojowe na terenie zamieszkanym przez blisko milion ludzi. Większość z nich dowiedziała się o wybuchu Powstania dopiero w momencie, kiedy rozpoczęły się starcia. Po 17.00 ruch miejski w stolicy praktycznie zamarł, a ludność cywilna skierowała się do bram i domów, usiłując schronić się przed kulami. Gdy tylko w danym rejonie walki na chwilę ustawały, cywile wylegali na ulice. Na wyzwolonych obszarach zapanowała euforia. W miejscu flag ze swastyką pojawiły się biało-czerwone sztandary.
Zbierający się przed Godziną „W” żołnierze z Batalionu Specjalnego (późniejszy Batalion „Pięść”) na cmentarzu ewangelickim. Ze zdobyczną flagą stoi dowódca oddziału mjr Alfons Kotowski „Okoń”. Fot. Stefan Bałuk „Kubuś”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Warszawiacy ochoczo włączyli się do pomocy Powstańcom. Wielu z nich pomagało przy budowie barykad. Zdarzało się też, że cywile zamieszkujący dany teren wskazywali Powstańcom najdogodniejsze dojścia do niemieckich pozycji lub przejścia pomiędzy budynkami, ułatwiając tym samym łączenie się rozproszonych oddziałów.
Grupa ludności cywilnej układająca barykadę z płyt chodnikowych na ul. Nowy Świat przy wylocie ul. Chmielnej. Kolejka podających płyty stoi wzdłuż kamienicy Chmielna 1/3. W tle po lewej widoczny fragment kamienicy przy ul. Nowy Świat 30 Fot. Stefan Bałuk „Kubuś”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Radość z pierwszych chwil walki udzieliła się także Powstańcom. Cieszyli się z możliwości otwartej walki ze znienawidzonym okupantem. Panowało powszechne przekonanie, że Niemcy zostali zepchnięci do defensywy. Polacy wierzyli, że starcia potrwają najwyżej klika dni i zakończą się zwycięstwem Powstańców. Wyobrażenia te odbiegały od rzeczywistości.
Straty polskie w pierwszych godzinach Powstania były bardzo duże. Szacuje się, że 1 sierpnia Polacy stracili ok. 2 tys. żołnierzy, tj. około 10 proc. zmobilizowanych sił. Straty były tym większe, że wielu polskich żołnierzy było rannych (niekiedy ciężko). Negatywnie na stan liczebny wojsk polskich wpływało to, że po serii niepowodzeń, nocą z 1 na 2 sierpnia, z Żoliborza, Ochoty i Mokotowa wyszło ponad 5 tys. polskich żołnierzy, którzy szukali schronienia w okalających Warszawę lasach.
Sytuację pogarszało to, że niemiecki garnizon Warszawy przy stratach wynoszących ok. 500 zabitych i kilkuset jeńców, w zasadzie odparł pierwszy szturm Powstańców. W rękach niemieckich pozostały strategiczne obiekty, takie jak lotniska, dworce kolejowe czy mosty. Ich zdobycie mogłoby przeważyć szalę zwycięstwa na korzyść strony powstańczej. Niestety, do końca Powstania pozostały one w rękach nieprzyjaciela.