Na pół gwizdka

Tenże "Tygodnik Solidarność" wspomina o złowrogiej roli, jaką odegrała Unia Wolności i dalej może odgrywać, jeśli wróci na scenę. Bo gdyby nie utraciła swych wpływów, "to najpewniej nie doszłoby do zbudowania Muzeum Powstania Warszaws

Tenże "Tygodnik Solidarność" wspomina o złowrogiej roli, jaką odegrała Unia Wolności i dalej może odgrywać, jeśli wróci na scenę. Bo gdyby nie utraciła swych wpływów, "to najpewniej nie doszłoby do zbudowania Muzeum Powstania Warszawskiego [...] i nie zaistniałoby to zadziwiające obudzenie się Polaków w traktowaniu sprawy narodowej".
Pomysł PiS, by zdelegalizować SLD, jest - niestety - pomysłem niedorozwiniętym. Nie opiera się on na wizji dalekosiężnej, mu rozmachu i twórczego szaleństwa. Wskazuje na to po koleżeńsku "Tygodnik Solidarność": "Popieramy i dołożylibyśmy do tego SdPl. Jak już walić, to całą prawdę". Ale przecież delegalizacja SLD i SdPl nie miażdży jeszcze jądra problemów, które wisi nad braćmi Kaczyńskimi. Jeśli delegalizować, to odważnie, jak leci, bo tylko tak można skutecznie oczyścić plac pod budowę murów IV RP. Ideałem byłaby w zasadzie delegalizacja obecnej Polski, ale do tego trzeba ułańskiej odwagi i wyobraźni. Kaczyńskich stać jedynie na strategię drobnych kroczków, a przecież należałoby się pozbyć wszystkich partii, nawet tych z pozoru mało znaczących. Tenże "Tygodnik Solidarność" wspomina o złowrogiej roli, jaką odegrała Unia Wolności i dalej może odgrywać, jeśli wróci na scenę. Bo gdyby nie utraciła swych wpływów, "to najpewniej nie doszłoby do zbudowania Muzeum Powstania Warszawskiego [...] i nie zaistniałoby to zadziwiające obudzenie się Polaków w traktowaniu sprawy narodowej". Ale by Polacy znowu nie przysnęli "w traktowaniu sprawy", wystarczy UW skutecznie, raz a dobrze, zablokować. Nader niepokojące dla PiS wieści dochodzą z zagonów zajmowanych przez Samoobronę. Hoduje ona konia trojańskiego, który w przyszłości z pewnością wejdzie Kaczyńskim w szkodę. Ma on za 20 lat wyrugować Leppera - zdradza "Super Express". "Od najmłodszych lat jest uświadamiany politycznie. Kiedy tylko nie jest w szkole, to ogląda obrady Samoobrony. Jest bardzo mądry". Chodzi o siedmioletniego wnuka posłanki Beger, którego wraz z całą jego ulubioną partią zawczasu należy zdelegalizować. Gdy babcia jeszcze dokładniej uświadomi spryciarza, będzie po ptakach. Sprawę ułatwiają PSL i UP, które ze zrozumieniem idąc na rękę PiS, same opuszczają arenę i według najnowszych sondaży do Sejmu nie wejdą. Jest natomiast oczywiste, że trzeba zdelegalizować Ligę Polskich Rodzin, i to jak najprędzej. Inaczej inicjatywa PiS umrze śmiercią naturalną w bagnie wieloletnich procesów sądowych o ustalenie praw autorskich do samego pomysłu. Pojawiło się bowiem poważne oskarżenie o jego kradzież. "A to mi Kaczyński wyskoczył. To nie może być przecież tylko przypadek. Rozumiem, że przed wyborami partie ostro konkurują, ale nie powinny uciekać się do takich metod - oburza się poseł LPR Strąk. - Musiał być jakiś przeciek". Tu widać, jak mści się zdecydowania Kaczyńskich do działań na poważną skalę. Bo nie ma się co łudzić, Strąk nie ustąpi, a wtedy cały pogrzeb na nic. Strąka, mistrza ostatniego słowa, nie da się uciszyć. Dowodem jest straceńczy komentarz po umorzeniu przez prokuraturę postępowania w sprawie nazwania go publicznie idiotą: "Rozumiem, że szkodliwość tego czynu jest niewielka". A więc delegalizacja wydaje się niezbędna. Dla dobra obu stron. JANUSZ ANDERMAN GW

Zobacz także

Nasz newsletter