Zbliża się kolejna powstańcza rocznica, a o Muzeum Powstania Warszawskiego zapomniano - oburzali się wczoraj kombatanci
Muzeum ma powstać w ruinach Banku Polskiego przy ul. Bielańskiej. Tu podczas powstania stała niezdobyta przez Niemców powstańcza reduta. Teraz nieruchomość jest w prywatnych rękach. Niespełna trzy lata temu została nadbudowana. Zgodnie z porozumieniem powierzchnia 2,5 tys. m kw. miała być przeznaczona na muzeum. Wydawało się, że sprawa zorganizowania tam ekspozycji zmierza ku końcowi. Niestety, tak się nie stało.
- Chciałbym, abyście ostro postawili sprawę - apelował wczoraj do dziennikarzy Bronisław Troński "Jastrząb", wiceprzewodniczący Związku Powstańców Warszawskich. - Od 16 lat na uroczystościach wszyscy nam tylko obiecują, a gdy trzeba coś załatwić, nie ma nikogo - mówił.
- Muzeum jest niezbędne, bo giną bezcenne eksponaty - przekonywali powstańcy.
- Zdarza się, że ludzie przynoszą je ze śmietników - mówiła Izabela Maliszewska, dyrektorka nieistniejącego muzeum. - Wojewoda w maju obiecał, że zajmie się muzeum, i na razie nie zrobił nic - stwierdziła wczoraj. Do tej pory eksponaty są przechowywane w magazynach Muzeum Historycznego.
Przypomnijmy, że w lipcu 1993 r. działkę nabyła w użytkowanie wieczyste spółka Reduta Antoniego Feldona. Rok później, w 50. rocznicę powstania, wmurowano kamień węgielny pod budowę muzeum. W lutym 1996 Reduta zobowiązała się sfinansować budowę muzeum w stanie surowym w zamian za zamianę użytkowania wieczystego w pełnoprawną własność. Prace rozpoczęto w połowie 1999 r. Prowadziła je spółka Budimex, która do dziś nie może odzyskać należnych jej pieniędzy.
- Nawet po wyrokach sądowych nie zapłacili - oburza się na Redutę mec. Andrzej Skorniewski, prawnik Budimeksu-Unibud, który wszczął procedurę komorniczą, domagając się w sumie około 1 mln zł.
Antoni Feldon uważa, że umowa z 1999 roku dawno już wygasła. - Teraz trwa wyścig szczurów po cudzy dom - mówi. - Powstańcy to tylko pretekst do odebrania mu nieruchomości i przekazania jej na inne cele komercyjne.
A urzędnicy? Starostwo szuka teraz nieruchomości na zamianę. - Jeśli starosta wskaże działkę równej wartości, bez roszczeń, to wojewoda wyrazi zgodę na zamianę. Oczywiście powinien na to przystać również pan Feldon - mówi rzecznik wojewody Ryszard Grąbkowski. Podkreśla, że wojewoda chce doprowadzić tę sprawę do końca. Wskazana niespełna miesiąc temu parcela okazała się jednak nieodpowiednia - tak oceniają w urzędzie wojewódzkim - ze względu na ograniczenia w planach zagospodarowania przestrzennego.
AGNIESZKA KORNIŁOW
WAW