Cywile

Prezydent Lech Kaczyński oraz muzyk Tomasz Stańko otworzyli z wielką pompą Muzeum Powstania Warszawskiego. Wzruszeniom nie było końca. Przy okazji zupełnie niezauważona została wystawa poświęcona cichym bohaterom, którzy nie doczekają si

Prezydent Lech Kaczyński oraz muzyk Tomasz Stańko otworzyli z wielką pompą Muzeum Powstania Warszawskiego. Wzruszeniom nie było końca. Przy okazji zupełnie niezauważona została wystawa poświęcona cichym bohaterom, którzy nie doczekają się żadnego pomnika - zwykłym warszawiakom z lat 1899--1944..
Prezydent Lech Kaczyński oraz muzyk Tomasz Stańko otworzyli z wielką pompą Muzeum Powstania Warszawskiego. Wzruszeniom nie było końca. Przy okazji zupełnie niezauważona została wystawa poświęcona cichym bohaterom, którzy nie doczekają się żadnego pomnika - zwykłym warszawiakom z lat 1899--1944. Cywilom, nie wojownikom (pojawiający się na fotografiach wojskowi występują zwykle w sytuacjach niewojennych. Np. mamy portret pułkownika zapalającego papierosa). Można oglądać ją do 20 października w budynku biblioteki miejskiej przy Koszykowej 26. Ciche bohaterstwo cywilnego życia rzadko może doczekać się pochwały. Chociaż w Powstaniu zginęło prawie 200 tys. cywilów - czyli całkiem przyzwoite wojewódzkie miasto - większość ekspozycji poświęcono tym, którzy walczyli. Nie wiem, czy większego heroizmu wymaga walka na barykadzie, czy mieszkanie przez dwa miesiące w piwnicy pod bombami. Mam nadzieję, że tego nie sprawdzę. "Mam fatalny refleks" - powiedział w jednym ze swoich filmów Woody Allen. "W czasie wojny natychmiast zostaję zakładnikiem". To zupełnie tak jak ja. Tym bardziej wzrusza widok prywatnych zdjęć warszawiaków z lat 20. i 30.: chłopaka z narzeczoną na motorze, warszawskich wioślarek na treningu w rozczulających pumpiastych dresach czy fotografii z Balu Prawników zorganizowanego w Resursie Kupieckiej przy Senatorskiej. Mamy tu zdjęcie ślubne ślicznej młodej pary i bilety miesięczne na tramwaj w gablotce obok - jedno i drugie z sierpnia 1939 r. Pamiątki z normalnego życia tuż przed wojennym kataklizmem budzą grozę, o której dyskretnie przypomina nam komisarz wystawy. Kiedy oglądamy zdjęcie z imienin z lat 30., w podpisie czytamy, że dom spłonął w Powstaniu, a mury zawaliły się w 1945. Jednym z najbardziej wstrząsających eksponatów jest chusta, przedwojenny prezent od córki dla matki, którą odnalazła w gruzach ich domu przy Belwederskiej w styczniu 1945 r. Pisałem kiedyś reportaż o wojnie w bardzo odległym od Polski kraju. Wojny oglądałem wcześniej tylko na filmach i naiwnie wyobrażałem sobie, że cały czas będą strzelać. Nie słyszałem ani jednego strzału, ale nie było przez to wcale mniej strasznie. Okropności wojny nie trzeba pokazywać wprost. Można też pokazać ciszę przed burzą. Szkoda, że nie pamiętają o tym organizatorzy Muzeum Powstania. ADAM LESZCZYŃSKI MET

Zobacz także

Nasz newsletter